Artak pisze:Ja tam ich rozróżniam po tym, że mówią ładnie i składnie i nawet można z nimi porozmawiać.
Oni ten haracz nazywają "licencją na noszenie przesyłek"
Artak pisze:Przypadkiem nie jestem, a czemu pytasz?
Tylko na terenie Tilei musisz wykupywać licencje różnego typu (w tym też do noszenia paczek), i tylko tam mają prawo wymagać pokazania im takiego kwitka/przedstawienia się. Cała reszta świata jest dowolna w tym względzie. Zatem ktokolwiek to nie był, po prostu chciał oskubać żółtodzioba.
Caei pisze:
Tylko na terenie Tilei musisz wykupywać licencje różnego typu (w tym też do noszenia paczek), i tylko tam mają prawo wymagać pokazania im takiego kwitka/przedstawienia się. Cała reszta świata jest dowolna w tym względzie. Zatem ktokolwiek to nie był, po prostu chciał oskubać żółtodzioba.
Ale co to znaczy, że musisz wykupić? I dlaczego miałbym tam akurat musieć wykupić jakąkolwiek licencję?
ehh ... bić chcą biednego żuczka za to, że sobie kilometrów nabija
No dobrze, powiedzmy, że mnie pobiją. Pytanie co mi się stanie wtenczas? (Jako skąpy krasnolud muszę zrobić rachunek zysków i strat )
Taka jest specyfika warhammerowskiej Tileii, że pewne grupy handlarzy oliwą czy drewnem mogą pobierać opłaty. Na przykład na utrzymanie traktów i uliczek, które zadeptujesz krasnoludzkimi buciorami podczas noszenia paczek
Stosowna informacja jest na każdej tablicy ogłoszeniowej w Tileii.
Rozwiazaniem ostatecznym jest zabicie twojej postaci. Czyli strata calego dobytku (poza itemami klubowymi i gildiowymi) i ok. 30% (wiekszej) czesci zdobytego doswiadczenia.
Plusem jest mozliwosc poczytania opisu smierci i powrotu do zycia.
Spod mokrego kaptura, miast skołtunionej brody, wyzierał długi i spiczasty nos, niezawodnie określający przynależność posiadacza do starej i szlachetnej rasy gnomów.