Merkava pisze:W pełni rozumiał bym gdyby to robił elf z Loren, krasnolud z Gór Krańca Świata czy nawet ktoś z Imperium. Natomiast atak przeprowadzony pod tym pretekstem przez rodowitego mieszkańca Ishtar byłby dla mnie mieszaniem światów, bo druchii nie miały jeszcze okazji wyrobić tam sobie opinii i satylko egzotycznymi najemnikami jak zerrikanki czy żołnierze w wilczych skórach mówiący z rosyjskim akcentem.
Ishtar mialo ogromnie duzo czasu by doswiadczyc "dobrodziejstw" kontaktu ze Starym Swiatem. Bylo atakowane przez MC tak dlugo az straznicy dostali nakaz atakowania za mutacje. Wiesci rozeszly sie, rozkazy zostaly wydane, wywiady 4 krolestw i Nilfgaardu na pewno dostarczyly tony materialow na temat praktyk i zachowan wszystkich imperialnych stronnictw.
Co wiecej postacie prowadzone przez graczy w gildiach Ishtar to czesto uchodzcy ze Starego Swiata, ktorzy dziela sie swoja wiedza z bracmi w swojej nowej gildii. Ta wiedza jest zapisywana w kronikach i nauczana mlode pokolenia. A co jak co ale nienawisc do obcego i odmiennego w swiecie Sapkowskiego trafia na bardzo podatny grunt. Tam sie poluje na wiedzminow, bobolakow, driady, elfy, ludzi, nilfgaardzkich szpiegow, cokolwiek jesli tylko jest na to skraj powodu i przekonanie o bezkarnosci.
Nawet jesli ktos odgrywa rodowitego skelliganina, najemnika na uslugach tego kto da wiecej, to czemu po tym jak przemierzy siedem oceanow i pol swiata i bedzie mial okazje walczyc z Druchii u bretonskich wybrzezy, bedac na mudzie swiadkiem ich krwiozerczosci ma traktowac obojetnie ich kuzynow-graczy? Nie musi z nimi walczyc, bo obecnie mu za to nie placa, ale ilosc zrodel z jakich ishtarianska postac moze nabawic sie nieufnosci i wrogosci jest oszalamiajaca.