— A przysięgałem sobie, że gdy cię spotkam, padnę ci do nóg…
— Podziękuj — przytuliła się do niego. — Tak, jak należy. I padnij mi do nóg. Śniłam o tym, że padasz mi do nóg.
— Nikoletto…
— Nie tak. Inaczej.
Radgast mowi ochryple do ciebie: Zalozmy sie. Klne sie na ten zafajdany przybytek, gdzie karczmarz dolewa szczyn do piwa! A placki robi chyba ze szczurzego scierwa, takego jego psia mac natura, ze Stary Radgast moglby takich panny obelg nauczyc, ze i krasnoludzki grabarz, ktory dyma trupy na boku, zarumienilby sie slyszac te kurewskie wiazanki!
po ktorym dobre 5 minut nie moglam przestac rechotac.
— A przysięgałem sobie, że gdy cię spotkam, padnę ci do nóg…
— Podziękuj — przytuliła się do niego. — Tak, jak należy. I padnij mi do nóg. Śniłam o tym, że padasz mi do nóg.
— Nikoletto…
— Nie tak. Inaczej.