Stary...wiesz ze ja zawsze i wszedzie z Toba
Mam nadzieje, ze to nie bylo pozegnanie z tymi co graja w Arke (bo ze z Arka to jestem pewien).
R.I.P. Blizniaku i do nastepnego spotkania przy realnym piwku
PS Az sie lezka w oku zakrecila...szkoda ze juz tego nie przeczytasz...
Zigrimowi za bycie Zigrimem :* Meksorowi za "Meksor mowi: K.rwa? Meksor spoglada na ciebie wyczekujaco." Gawiczowi za pastę sojową
Made my day!
There must be some way out of here, said the joker to the thief
There's too much confusion, I can't get no relief
No reason to get excited, the thief, he kindly spoke
There are many here among us who feel that life is but a joke
Starszym berkom i młodszym korsom - za wszystkie akcje, erpegi, "erpegi" i wyjatkowo specyficzny, wyspiarski humor.
Poprzedniej i obecnej ekipie WKS - za regularne i systematyczne wkurwianie mnie, przeplatane przyjemnym, "swojskim" klimatem.
Scoia i Sinym - za bycie głównymi dostarczycielami emocji i to w najmniej spodziewanych momentach.
Pułapkom Scoia - za bycie jednorazowymi dostarczycielami emocji, ale za to wyjatkowo intensywnymi.
Trimmi - za jeden wielki, potężny całokształt i umiejętność doprowadzenia do szału połowy drużyny, odciągając mnie od Arki na często ponad godzinę w środku expa/pk.
Reszcie z którymi miałem przyjemność spędzić kilka chwil.
Dolimowi za wyprawę
Thorkirowi za wódeczkę i te sprawy :*
G.
Urodziłam się po to, żeby umrzeć
Ale urodze się jeszcze raz i wytrwam tak do konca świata.
Bo ja jestem duchem wiecznego przeczenia,
Choć ronie łzy, choć gniewam sie...
Inaczej postąpić nie umiem.
Dałeś mi Panie zbroję, dawny kuł płatnerz ją
W wielu pogięta bojach, w wielu ochrzczona krwią
W wykutej dla giganta potykam się co krok
Bo jak sumienia szantaż uciska lewy bok
Lecz choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
To przecież w końcu ważna rzecz
Zbroja
Magicznych na niej rytów dziś nie odczyta nikt
Ale wykuta z mitów i wieczna jest jak mit
Do ciała mi przywarła, nie daje żyć i spać
A tłum się cieszy z karła, co chce giganta grać
Lecz choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
Bo przecież w końcu ważna rzecz
Zbroja
A taka w niej powaga dawno zaschniętej krwi
Że czuję jak wymaga i każe rosnąć mi
Być może nadaremnie, lecz stanę w niej za stu
Zdejmij ją Panie ze mnie, jeśli umrę podczas snu
Bo choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
To w końcu życia warta rzecz
Zbroja
Wrzasnęli hasło 'wojna', zbudzili hufce hord
Zgwałcona noc spokojna ogląda pierwszy mord
Goreją świeże rany, hańbiona płonie twarz
Lecz nam do obrony dany pamięci pancerz nasz
Choć, choć za ciosem pada cios
I wróg posiłki śle w konwojach
Nas przed upadkiem chroni wciąż
Zbroja
Wywlekli pudła z blachy, natkali kul do luf
I straszą sami w strachu, strzelają do ciał i słów
Zabrońcie żyć wystrzałem, niech zatryumfuje gwałt
Nad każdym wzejdzie ciałem pamięci żywej kształt
Choć słońce skrył bojowy gaz
I żołdak pławi się w rozbojach
Wciąż przed upadkiem chroni nas
Zbroja
Wytresowali świnie, kupili sobie psy
I w pustych słów świątyni stawiają ołtarz krwi
Zawodzi przed bałwanem półślepy kapłan-łgarz
I każdym nowym zdaniem hartuje pancerz nasz
Choć krwią zachłysnął się nasz czas
Choć myśli toną w paranojach
Jak zawsze chronić będzie nas
Zbroja