Czyli przechodząc z jednej klasy do drugiej "żółtek" nagle robił się "złym starym graczem ze znajomościami"? A może każdy "żółtek" był skazany na porażkę?
Na pewno były przypadki dostawania się po znajomości, ale nie można tego doklejać do każdej postaci co była w gildii.
W nietrzymaniu klimatu nie chodzi o emotikonki i tym bardziej o przeklinanie. Zazwyczaj chodzi o odwalanie akcji które nie pasują do świata Arkadii. Co gorsze... zazwyczaj postacie to robiące myślą, że nie mają sobie nic do zarzucenia.
Druga sprawa, że niekiedy można przesadzić i erpegować do przesady.
Wg. mnie najgorsze w zmianach jest ujednolicanie wszystkiego i kastrowanie wielu przejawów wyjątkowości.
Miesięcznica świeżaka - czyli kilka refleksji kompletnego żółtodzioba.
Re: Miesięcznica świeżaka - czyli kilka refleksji kompletnego żółtodzioba.
Moglbym powiedziec ze teraz zdarza sie proceder przyjmowania po znajomosciach o wiele czesciej niz kiedys. Zapominasz ze kiedys najwiekszym zmartwieniem zoltodziobow nie byli "kozaki" ze specem, brak znajomosci wsrod wyexpionych kolegow czy tez nie znajomosci swiata. Glownym przeciwniekiem byla brutalnosc, ktora potrafila naprawde utemperowac napalenca, ktory sadzil ze odpali arke na dwie godziny i bedzie kasowal stworki niczym w Diablo. To przez mix brutalnosci i braku odpowiednich ilosci czasu ludzie stali w miejscu. Sprzet znikal, nie bylo takiej ilosci sklepow, czesciej trzeba bylo szukac jakiejs zbroi na kark niz jakiego expowiska. Gdy sie mialo odpowiednio wysokie cechy to i paczki nie byly problemem, swiat byl mniejszy, nie bylo dlawika na paczki. Tyle ze postacie z odpowiednio wysokimi cechami, mieli juz gildie, a nawet speca i zwykle wojne na karku.Morpen pisze:
Nie będę się powtarzał, ale chodziło mi o to, żę "starzy" czyli Ci co byli w gildiach po znajomości mieli "wszystko na tacy" czyli nie musieli grac kilku miesięcy, żeby zarobić trochę grosza.
Zeby to bylo takie proste.Morpen pisze:P.S. Mam lepszą propozycje - tym co się zmiany nie podobają, mogą się zwizować i kreować świat wedle uznania
Re: Miesięcznica świeżaka - czyli kilka refleksji kompletnego żółtodzioba.
[OT] W sensie że też trzeba mieć znajomości?Numeron pisze:Zeby to bylo takie proste.Morpen pisze:P.S. Mam lepszą propozycje - tym co się zmiany nie podobają, mogą się zwizować i kreować świat wedle uznania
Re: Miesięcznica świeżaka - czyli kilka refleksji kompletnego żółtodzioba.
Nie o to chodzi. Raczej o to czy Lordowie danej domeny zgodza sie na te "mojsze i twojsze" racje wizow, ktorzy jak napisal kolega zwizowali sie by kreowac swiat wedle uznania.Norcerno pisze:[OT] W sensie że też trzeba mieć znajomości?Numeron pisze:Zeby to bylo takie proste.Morpen pisze:P.S. Mam lepszą propozycje - tym co się zmiany nie podobają, mogą się zwizować i kreować świat wedle uznania
Re: Miesięcznica świeżaka - czyli kilka refleksji kompletnego żółtodzioba.
++ best quest ever + smieszne akcje mozna bylo z nimi zrobic!Choć nie powiem, czytałem logi i nie rozumiem dlaczego moich czasów nie doczekały takie klimatyczne sprawy, jak skrzynka Ilona. Komu to przeszkadzało?
Re: Miesięcznica świeżaka - czyli kilka refleksji kompletnego żółtodzioba.
Szczerze mówiąc to jestem zaskoczony teoriami niektórych osób wypowiadających się tutaj. Sprowadzają się one do tego, że skoro kiedyś oni mieli gorzej, to teraz nie powinno być lepiej, tak jakby to, że gra rozwija się i ewoluuje było czymś złym i nienormalnym.
Twierdzenia, że w grze pojawiają się jakieś gimbusy psujące grę, wydają mi się wyssane z palca. Jak dotąd wszystkie postaci, które spotkałem, o ile nie minęły mnie po prostu trzymały poziom i nie można im nic zarzucić. Zresztą już sama gra jako taka stanowi pewne sito - zacznie w nią grać tylko osoba na co dzień czytająca książki i obdarzona wyobraźnią. Te cechy niestety w naszym społeczeństwie stają się coraz bardziej deficytowe i naprawdę szufladkowanie nowych graczy jako gimbusów jest mało wiarygodne.
Co do pomocy nowym graczom, to jest całkowicie normalne, jak się zastanowić. W czasach studenckich trochę się bawiłem w różne sieciówki - tak przeglądarkowe, jak i pudełkowe. Normą był fakt, że im gra starsza, tym bardziej pomagano nowym graczom, żeby ich tylko przyciągnąć i świat nie stał się opustoszały. Wiadomo, że świat nie stoi w miejscu i ciągle pojawia się coś nowego. Z tego co wiem, Arka na początku była jedną z bardzo niewielu gier sieciowych, w którą przeciętny Polak mógł zagrać. Z czasem pojawiły się nowe gry i Arka przestała przyciągać nowych graczy. Zdaje się, że reklamy i ręka wyciągnięta do nowych graczy sprawiły, że Arkadia jest jedynym mudem, który utrzymuje przyzwoitą i stabilną liczbę graczy oraz wciąż przyciąga regularnie nowych graczy. Wiadomo, jest jeszcze unikalny klimat, ale nie jestem pewien czy on sam by wystarczył.
W ogóle, kiedy pomagasz nowemu graczowi, to tak naprawdę najbardziej pomagasz samemu sobie. To trochę jak z dilerem narkotyków (choć tutaj w pozytywnym sensie oczywiście), pierwszą działkę/działki nowy gracz dostaje za darmo, ale potem się wciąga i sam zaczyna tworzyć społeczność graczy. Dzięki temu diler może liczyć, że jeszcze przez długi czas będzie mógł cieszyć się grą, bo świat nie opustoszeje i to ten pomagający jest największym wygranym. Z zabawkami dawanymi nowym graczom też jest zresztą podobnie - pierwsza pomoc pomaga wsiąknąć w grę, zabawki do niej przykuwają jeszcze bardziej.
Twierdzenia, że w grze pojawiają się jakieś gimbusy psujące grę, wydają mi się wyssane z palca. Jak dotąd wszystkie postaci, które spotkałem, o ile nie minęły mnie po prostu trzymały poziom i nie można im nic zarzucić. Zresztą już sama gra jako taka stanowi pewne sito - zacznie w nią grać tylko osoba na co dzień czytająca książki i obdarzona wyobraźnią. Te cechy niestety w naszym społeczeństwie stają się coraz bardziej deficytowe i naprawdę szufladkowanie nowych graczy jako gimbusów jest mało wiarygodne.
Co do pomocy nowym graczom, to jest całkowicie normalne, jak się zastanowić. W czasach studenckich trochę się bawiłem w różne sieciówki - tak przeglądarkowe, jak i pudełkowe. Normą był fakt, że im gra starsza, tym bardziej pomagano nowym graczom, żeby ich tylko przyciągnąć i świat nie stał się opustoszały. Wiadomo, że świat nie stoi w miejscu i ciągle pojawia się coś nowego. Z tego co wiem, Arka na początku była jedną z bardzo niewielu gier sieciowych, w którą przeciętny Polak mógł zagrać. Z czasem pojawiły się nowe gry i Arka przestała przyciągać nowych graczy. Zdaje się, że reklamy i ręka wyciągnięta do nowych graczy sprawiły, że Arkadia jest jedynym mudem, który utrzymuje przyzwoitą i stabilną liczbę graczy oraz wciąż przyciąga regularnie nowych graczy. Wiadomo, jest jeszcze unikalny klimat, ale nie jestem pewien czy on sam by wystarczył.
W ogóle, kiedy pomagasz nowemu graczowi, to tak naprawdę najbardziej pomagasz samemu sobie. To trochę jak z dilerem narkotyków (choć tutaj w pozytywnym sensie oczywiście), pierwszą działkę/działki nowy gracz dostaje za darmo, ale potem się wciąga i sam zaczyna tworzyć społeczność graczy. Dzięki temu diler może liczyć, że jeszcze przez długi czas będzie mógł cieszyć się grą, bo świat nie opustoszeje i to ten pomagający jest największym wygranym. Z zabawkami dawanymi nowym graczom też jest zresztą podobnie - pierwsza pomoc pomaga wsiąknąć w grę, zabawki do niej przykuwają jeszcze bardziej.
Re: Miesięcznica świeżaka - czyli kilka refleksji kompletnego żółtodzioba.
Nie, sprowadzaja sie do tego ze kiedys bariera wejscia w ta gre byla duzo wieksza. Trzeba bylo sie naprawde starac zeby dostac sie do rasowki, ktora dawala niewiele, nie wspominajac o zawodowce. Musiales wybiegac jak najwiecej questow na poczatku bo potem brutalnosc cie dopadala zbyt szybko (im wyzsza miales brutalnosc tym wolniej szedl exp, questy nie podnosily brutalnosci). Ah te niezliczone zgony zeby zebrac jebane mrowkiSzczerze mówiąc to jestem zaskoczony teoriami niektórych osób wypowiadających się tutaj. Sprowadzają się one do tego, że skoro kiedyś oni mieli gorzej, to teraz nie powinno być lepiej,