No o to chodzi, że pewnie nikt.
Dlatego w pierwszej chwili ucieszyłem się, że zlikwidowano karę za zgon, co jak się okazuje, nie do końca.
Chętnie bym się powłóczył po arce, pogadał z tym i owym, ruszył na jakiegoś trudnego przeciwnika ale to wszystko w ramach rozrywki a nie stresu, ze jak odejdę na chwilę od kompa, (a odejdę na pewno bo telefon, dziecko, żona coś chce) to nie wrócę aby zobaczyć - umierasz...
Mógłbym też wziąć udział w jakieś wojnie ale dla zabawy, gdzie bitwy toczyły by się do końca a ucieczka byłaby infamią. Stratami były by monety, sprzęt, utrata reputacji.
Bardzo dawno nie grałem "na poważnie" więc nie znam przynajmniej połowy świata. Chętnie połaziłbym tu i tam, poczytał opisy, powpychał nos w różne dziury
ale bez ryzyka, że gdy utonę, spadnę z góry albo wlezę w pułapkę to szlag trafi cechy i postać będzie "niegrywalna".
Nie mam szans na expienie długimi godzinami ale to nie znaczy, że nie pograłbym w arkę.
Rozumiem, że na tą chwilę śmierć, która niechybnie mnie spotka, zabierze mi jakąś część doświadczenia którego już nigdy nie odrobię ale też nigdy już nie spadnę poniżej niż zabierze mi ta jedna śmierć.
Swoją drogą, czy nie mogłoby być tak, że zabity swoje pierwsze np. małe postępy robi na rzecz swojego zabójcy? I oczywiście działa to tylko jeśli obaj są we wrogich sobie stowarzyszeniach?