To ja powiem cos od siebie:
1) zbieranie ziol w athel loren, gdy to jeszcze hubki kosztowaly majatek, i mozna je bylo zbierac na wielce intratnym terenie jakim bylo loren, i spotkanie tam berserkera,
2) znikajacy sprzet po kazdej apoce, kompletowanie na nowo skrzyni gildiowej, bez mozliwosci zakladania skrzynek bankowych, poza kontami, ciagle wyprawy po sprzet i zbieranie najlepszego sprzetu typu ciemna wzmacniana kolczuga, garnczkowy wysoki helm, dlugi kruczoczarny plaszcz, itp. itd.
3) wysokie umy rasowkowe

kazda rasowka miala cos na niezle, czego nie dawalo sie wytrenowac w zwyklej gildii podrozniczej, np. w/w zielarstwo na niezle u sinych, czy targowanie sie u gnomow (hej ho!)
4) rasowki byly domem dla graczy, a nieliczne (3) zawodowki byly hot top, gdzie starali sie tylko najlepsi,
5) Kalreg, ogr w komandzie Scoia'tael,
6) pamietam do dzis jak zbroje plytowa trzeba bylo pomagac zalozyc, robilem to na placu targowym w Novi pomagajac Legorowi przyowdziac sie w bojowa plyte,
7) rzesze mlodych graczy wybierajacych sie wspolnie na exp, gdzie solo nie wchodzilo w rachube, chyba ze na ghoulach czy snotlingach, i te pielgrzymki pod Gore Carbon, gdzie exp sie krecil na okraglo, i po zgonach wstawalo sie znow i wracalo do sztolni (czesto prowadzac druzyne),
8) Bolczow, zjazd pod ktory trzeba bylo podejsc, ruiny zamku w ktorych odbywal sie chyba jeden z najklimatyczniejszych zjazdow na swiecie, i Ural siedzacy przy ognisku, tak go sobie wyobrazalem,
9) szalona ekipa gnomow spod Carbon, nie widzialem bardziej klimatyczniejszych ludzi od Nich, Salute,
10) SREBRNA, o ktorej zawsze sie slyszalo, ale nigdy sie nie widzialo,
11) nieslychana doza humoru i klimatu, ktory nie polegal na poprawnym pisaniu, ale na ludziach, dziekuje i pozdrawiam was Wszystkich