Re: Wierzę w Arkadię!
: 02 paź 2012 13:02
Urocze.
Co do kwestii zabitych wracających na pole walki - w normalnych warunkach żaden Zakon, Kompania czy horda Chaosu nie składa się z kilku do kilkunastu kombatantów. Innymi słowy, każdy Cird (na płaszczyźnie strać miedzygildiowych, a nie rpga) symbolizuje oddział Cirdów, każdy Ferd to szarżująca formacja zakutych zakonników, a każdy najemnik to kilkunastu lub kilkudziesięciu maszerujących w szeregu. Kiedy PeKną leśnego elfa, to znaczy że w zasadzkę wpadła cała grupa elfów, została rozbita, i z powodu znacznych starć jej ogólna siła bojowa spadła, do momentu gdy zostanie uzupełniona. Może wrócić do walki, nawet natychmiast po przegrupowaniu w bazie, ale jest słabszy w znaczący sposób dopóki nie odzyska pełnej sprawności bojowej. Amen
Co do wojen. Walke wygrywa ta strona, która pozbawi drugą możliwości jej kontynuowania. W obecnych realiach gdy siedziby są zamknięte, jedyny sposób wygrania wojny to zabijać przeciwników aż przestaną się logować i odexpiać albo przyczołgaja na brzuchach z podkulonymi ogonami pod Twoje stopy błagając o pokój. Dopóki Wizowie nie zakodują innego sposobu wygrywania wojen, PK będzie wyglądać w ten sposób, i to nie tylko w czasie wojen - również w czasie pokoju trzeba czasem przykroić jakąś zbyt rozrastającą się gildie żeby nie obrosła w piórka i nie zaczęła sobie myśleć niewiadomo czego, bo wtedy może zagrozić naszej pozycji. Casus PE jakiś czas temu, Cechu regularnie co jakiś czas, po głębszym zastanowieniu każdy będzie potrafił podać przykłady tego, że gdy jakaś słaba dotąd gildia zaczynała reorganizować się i rosnąć w siłę, inni nie patrzyli na to przychylnie i zaczynały się 'wypadki'.
Powtarzam, sytuacja z PK będzie trwać, dopóki deexpienie innych graczy będzie jedyną metodą wygrywania wojny. I to nie jest decyzja graczy, to jest decyzja podjęta przez wizów - bynajmniej nie obecną GTW, ale tak wygląda sytuacja.
Zaproponować partyzantom bitwę. Hyhyhy... już widzę jak III Rzesza proponuje Armii Krajowej bitwę. A nie, w sumie tak było! Powstanie Warszawskie! Szkoda tylko że prowadzący Armii Czerwonej miał laga więc nie dotarli żeby pomóc (ktoś mówił że musiał wyjść wyrzucić śmieci, a żona wyłączyła mu laptopa)...
Co do kwestii zabitych wracających na pole walki - w normalnych warunkach żaden Zakon, Kompania czy horda Chaosu nie składa się z kilku do kilkunastu kombatantów. Innymi słowy, każdy Cird (na płaszczyźnie strać miedzygildiowych, a nie rpga) symbolizuje oddział Cirdów, każdy Ferd to szarżująca formacja zakutych zakonników, a każdy najemnik to kilkunastu lub kilkudziesięciu maszerujących w szeregu. Kiedy PeKną leśnego elfa, to znaczy że w zasadzkę wpadła cała grupa elfów, została rozbita, i z powodu znacznych starć jej ogólna siła bojowa spadła, do momentu gdy zostanie uzupełniona. Może wrócić do walki, nawet natychmiast po przegrupowaniu w bazie, ale jest słabszy w znaczący sposób dopóki nie odzyska pełnej sprawności bojowej. Amen
Co do wojen. Walke wygrywa ta strona, która pozbawi drugą możliwości jej kontynuowania. W obecnych realiach gdy siedziby są zamknięte, jedyny sposób wygrania wojny to zabijać przeciwników aż przestaną się logować i odexpiać albo przyczołgaja na brzuchach z podkulonymi ogonami pod Twoje stopy błagając o pokój. Dopóki Wizowie nie zakodują innego sposobu wygrywania wojen, PK będzie wyglądać w ten sposób, i to nie tylko w czasie wojen - również w czasie pokoju trzeba czasem przykroić jakąś zbyt rozrastającą się gildie żeby nie obrosła w piórka i nie zaczęła sobie myśleć niewiadomo czego, bo wtedy może zagrozić naszej pozycji. Casus PE jakiś czas temu, Cechu regularnie co jakiś czas, po głębszym zastanowieniu każdy będzie potrafił podać przykłady tego, że gdy jakaś słaba dotąd gildia zaczynała reorganizować się i rosnąć w siłę, inni nie patrzyli na to przychylnie i zaczynały się 'wypadki'.
Powtarzam, sytuacja z PK będzie trwać, dopóki deexpienie innych graczy będzie jedyną metodą wygrywania wojny. I to nie jest decyzja graczy, to jest decyzja podjęta przez wizów - bynajmniej nie obecną GTW, ale tak wygląda sytuacja.
Zaproponować partyzantom bitwę. Hyhyhy... już widzę jak III Rzesza proponuje Armii Krajowej bitwę. A nie, w sumie tak było! Powstanie Warszawskie! Szkoda tylko że prowadzący Armii Czerwonej miał laga więc nie dotarli żeby pomóc (ktoś mówił że musiał wyjść wyrzucić śmieci, a żona wyłączyła mu laptopa)...