Re: Upadek Komanda Scoia'tael
: 11 lis 2013 19:21
nie dość, że piękna, to jeszcze zdolna ta Ilane <3 <3
Oficjalne forum Arkadii, polskiego MUD-a, tekstowej gry fabularnej.
https://arkadia.rpg.pl/forum/
Kod: Zaznacz cały
- Załóżmy - powiedziała nagle Meve z Lyrii - że nie przekroczą Jarugi. Załóżmy, że Nilfgaard będzie po prostu czekał. Zastanówmy się jednak, komu to na rękę, nam czy im? Kto mroże sobie pozwolić na bezczynne czekanie, a kto nie?
- Właśnie! - podchwycił Vizimir. - Meve, jak zwykle, mówi mało, ale trafia w sedno. Emhyr ma czas, panowie, a my go nie mamy. Czy nie widzicie, co się dzieje? Nilfgaard trzy lata temu poruszył
kamyk na zboczu góry i spokojnie czeka na lawinę. Po prostu czeka, a ze zbocza sypią się wciąż nowe kamyki. Bo ten pierwszy kamyczek wydawał się niektórym głazem, którego ruszyć nie sposób. A skoro okazało się, że wystarczy go trącić, by poleciał, znaleźli się inni, którym lawina po myśli. Od Gór Sinych po Bremervoord krążą po lasach elfie komanda, to już nie mała partyzantka, to wojna.
Tylko patrzeć, jak ruszą do boju wolne elfy z Dol Tylko patrzeć, jak ruszą do boju wolne elfy z Dol Blathanna. W Mahakamie burzą się krasnoludy, driady z Brokilonu robią się coraz zuchwalsze. To wojna, wojna na wielką skalę. Wojna wewnętrzna.
Domowa. Nasza. A Nilfgaard czeka… Dla kogo czas pracuje, jak myślicie? W komandach Scoia’tael biją się elfy trzydziesto - czterdziestoletnie. Ale one żyją po trzysta lat! One mają czas, my go nie mamy!
- Scoia’tael - przyznał Henselt - stali się istnym cierniem w tyłku. Paraliżują mi handel i transport, terroryzują farmerów… Z tym trzeba skończyć!
- Jeśli nieludzie chcą wojny, to będą ją mieli - wtrącił Foltest z Temerii. - Byłem zawsze rzecznikiem pojednania i koegzystencji, ale jeśli oni wolą próbę sił, to spróbujemy, kto silniejszy.
Jestem gotów. W Temerii i Sodden podejmuję się wykończyć Wiewiórki w ciągu sześciu miesięcy. Te ziemie już raz spłynęły krwią elfów, wytoczoną przez naszych pradziadów. Uważam to za tragedię, ale wyjścia nie widzę, tragedia się powtórzy. Elfy trzeba spacyfikować.
[...]
- Nilfgaard patrzy i czeka - ciągnęła wolno Meve, bawiąc się naszyjnikiem. - Nilfgaard obserwuje.
Coś wisi w powietrzu, w wielu głowach rodzą się głupie myśli. A zatem pokażmy wszystkim co potrafimy. Pokażmy, kto tu jest naprawdę królem. Potrząśnijmy murami pogrążonego w zimowym marazmie zamczyska!
- Wydusić Wiewiórki - rzekł szybko Henselt. - Rozpocząć wielką wspólną operację wojskową.
Sprawić nieludziom krwawą łaźnię. Niech Pontar, Gwenllech i Buina popłyną krwią elfów od źródeł do ujść!
- Przytłamsić karną ekspedycją wolne elfy z Dol Blathanna - dodał, marszcząc czoło, Demawend. - Wprowadzić interwencyjne korpusy do Mahakamu. Pozwolić wreszcie Ervyllowi z Verden dobrać się do driad w Brokilonie. Tak, krwawa łaźnia! A tych, co przeżyją, do rezerwatów!
Krew Elfów
Kod: Zaznacz cały
Gdzie tu spontaniczność, gdzie tu raptowna i nieprzewidywalna eksplozja, pytali, jeżeli w ciągu kilku minut od zajść na bazarze zjawiły się na ulicach wozy, z których ludziom zaczęto rozdawać broń? Gdzie tu nagły a słuszny gniew, jeżeli prowodyrami motłochu, tymi najbardziej widocznymi i aktywnymi w czasie masakry, byli ludzie, których nikt nie znał, a którzy przybyli do Rivii na kilka dni przed zajściami, nie wiedzieć skąd? I zniknęli potem nie wiadomo gdzie? Dlaczego wojsko interweniowało tak późno? I z początku tak opieszale?
Pani Jeziora