Re: Komentarze do logów
: 11 paź 2012 13:53
1. Mahakam to nie tylko KM.
2. Gdyby rozpoczęcie konfliktu to był atak Scoja na KMy, to OHM raczej by się włączył. Natomiast jeśli jakiś KM expił na leśnych patrolach Skoja, to konsekwencje za takie działania się ponosi. (taki fakt został mi przedstawiony jako pierwotny powód)
3. Nie grałem wtedy w ogóle, wróciłem do gry pod koniec konfliktu, więc piszę tu apersonalnie.
4. Sytuacja kodowa jest jaka jest - czyli mamy dwie gildie bez wspólnego dowodzenia (pomijając Starostę, który jednak jest dośc statycznym npcem).
Wymagasz, Gothrinie, by jedna gildia była ODPOWIEDZIALNA za drugą, nie mając równocześnie na nią żadnego wpływu. Niezależnie więc od działań KM, OHM powinien stac na ich straży i pilnowac, by nic złego im się nie stało, mimo że wtykają palce między drzwi a framugę? I mimo, że "opiekun" mówi, że może im się stac krzywda? I to wszystko, by "chronic" gildię, która często (ze względu na swoją specyficzną strukturę i brak jednego przywódcy) nie może dojśc do ładu z polityką wewnętrzną, a co dopiero z zewnętrzną? Dla mnie jest to w takiej sytuacji awykonalne. Pomijając już fakt zadziwiającego dla mnie wpływu personalnych preferencji na polityczne decyzje, no ale to już przytyki do konkretnych osób, więc pomińmy ten fakt.
2. Gdyby rozpoczęcie konfliktu to był atak Scoja na KMy, to OHM raczej by się włączył. Natomiast jeśli jakiś KM expił na leśnych patrolach Skoja, to konsekwencje za takie działania się ponosi. (taki fakt został mi przedstawiony jako pierwotny powód)
3. Nie grałem wtedy w ogóle, wróciłem do gry pod koniec konfliktu, więc piszę tu apersonalnie.
4. Sytuacja kodowa jest jaka jest - czyli mamy dwie gildie bez wspólnego dowodzenia (pomijając Starostę, który jednak jest dośc statycznym npcem).
Wymagasz, Gothrinie, by jedna gildia była ODPOWIEDZIALNA za drugą, nie mając równocześnie na nią żadnego wpływu. Niezależnie więc od działań KM, OHM powinien stac na ich straży i pilnowac, by nic złego im się nie stało, mimo że wtykają palce między drzwi a framugę? I mimo, że "opiekun" mówi, że może im się stac krzywda? I to wszystko, by "chronic" gildię, która często (ze względu na swoją specyficzną strukturę i brak jednego przywódcy) nie może dojśc do ładu z polityką wewnętrzną, a co dopiero z zewnętrzną? Dla mnie jest to w takiej sytuacji awykonalne. Pomijając już fakt zadziwiającego dla mnie wpływu personalnych preferencji na polityczne decyzje, no ale to już przytyki do konkretnych osób, więc pomińmy ten fakt.