Mylisz pojęcia, Umbarze. To, że nasze stowarzyszenie jest neutralne to nie znaczy, że możemy sobie chodzić gdzie nam się podoba i nikt nam nic nie może zrobić tylko właśnie, że nie szukamy problemów i nie pchamy się tam gdzie nas nie chcą, a jeśli już, to jest to sprawa poszczególnych inżynierów. Reszta SGW się w to nie miesza, o ile nie jest to jakiś ewidentnie bezzasadny atak, sugerujące dalsze problemy i jakiś znaczący wpływ na naszą egzystencję, czego zdecydowanie nie można powiedzieć w tym wypadku. Ogólnie chodzi o to (poprawcie mnie jeśli źle rozumiem), że szkoda nam życia właśnie na takie wykłócanie się z korsarzami czy wolno nam przebywać na ich wyspie, nie planujemy zemsty jeśli ktoś nas obraża i jeszcze czujemy się przez to lepsi od innych, którzy wdają się w konflikty z tak bezsensownych powodów.
Na Arce utarło się, że nikt nas nie zabija, chyba przede wszystkim dlatego, żeby pomóc nam odgrywać (i też nie daje pewnie jakiejś szczególnej satysfakcji zabicie kogoś kto nie jest wrogiem, nie próbuje się nawet bronić i często jeszcze ma słaby poziom i nie posiada umów bojowych). Jest to może miłe z perspektywy graczy, ale zwykle kłóci się z ideologią odgrywanych przez nich postaci. Nie wypowiadają nam wojen i nie zabijają nas przy każdym spotkaniu gdziekolwiek by ono nie miało miejsca "bo tak", ale dlaczego mieliby traktować nas w jakikolwiek sposób ulgowo? Jedyną przewagę jaką nasza torba daje nam nad GPkami jeśli chodzi o ataki ze strony graczy to taka, że jak już ktoś ją zauważy to ma pewność, że nie należymy do żadnego wrogiego stowarzyszenia. Co jest erpegowego w tym, że korsarze stwierdzają, że nie chcą żadnych obcych plątających im się po wyspie, ale gnomy niech sobie łażą ile chcą, bo z ich strony nic im nie grozi? Tak samo nie jest erpegowe oszczędzanie nowych graczy jeśli się zachowują bezczelnie i nic sobie nie robią z wyrzucania ich przez dużo silniejszą postać.
Przekleństwa rzeczywiście do korsarzy akurat pasują i jeśli komuś się to nie podoba to może robić to samo co zrobiłby w realu: obracać się w innym towarzystwie albo cierpliwie to znosić. Spróbuj sobie wyobrazić korsarza wyrzucającego kogoś z wyspy bez użycia przekleństw albo który robi sobie coś z tego, że jakiś przykurcz mówi, że mu się takie słownictwo nie podoba. W ogóle to od kiedy ludzie darzą nieludzi jakimś szczególnym szacunkiem?
Co do zamyślania się na 20 minut, na środku ulicy w miejscu, o którym wiadomo, że nie jest się tam jakoś szczególnie mile widzianym, to moim zdaniem nie jest to ani trochę erpegowe. Właśnie przez takie sytuacje, że przyjdzie ktoś kto będzie chciał Cię stamtąd wyrzucić / zrobić Ci krzywdę bo taki ma zwyczaj i co wtedy zrobić z taką idlującą osobą? Przecież nie widać tego po niej od razu, a jak już się zacznie to co, zostawić jeśli jest się tak bezczelnie ignorowanym i niech sobie robi co mu się podoba? Jak już ktoś naprawdę musi to może zostawić postać chociaż gdzieś na uboczu albo niech sobie w jakieś karczmie siedzi, przynajmniej otoczenie bardziej pasuje. No i w takiej sytuacji nie narzekać, że coś nam się stało. To tak jak zostawić postać w kopalni na chwilę. Wraca się z pełną świadomością, że może już jej tam nie być i jeśli rzeczywiście tak jest to nikt nie ma pretensji do kopalni.
Jeśli gracz nie jest w stanie roleplayowac sam, jesteśmy w stanie to zrozumieć, pod warunkiem że nie przeszkadza w tym innym.
Uważam, że wymuszanie niepisanej zasady niezabijania / nieobrażania idlujących osób tylko i wyłącznie dlatego, że idlują właśnie się z tym kłóci. Nie jesteś w stanie odgrywać jak idlujesz, ale nie możesz wymagać, że inni też nie będą tego robić i będą czekać cierpliwie i tolerować Cię w jakimś miejscu aż się nie ockniesz. Miło ze strony Mahaili, że poczekała i w dodatku nie zdecydowała się zrobić Ci krzywdy.