Ze swojej perspektywy uważam Arkadię, a własciwie stosunki Gracze Arkadii - Twórcy Arkadii, za bardzo nietypowe i niezrozumiałe jak dla mnie.
Oto jest sytuacja gdzie sami graczę z pełnym zrozumieniem przytakują dla braku czasu i zainteresowania twórców gry (otwarcie nazywam ich twórcami bo określenie tzw. czarodzieje może troche przysłanić to kim jest wąska grupa ludzi dla tej gry i niepotrzebnie nadawać im niezroumiałego mistycyznu i niepotrzebnej boskości, której zresztą spora grupa z Was zdaje się ulegać).
Tak więc na początku, poznając i stawiajac pierwsze kroki w swiecie Arkadii wszystko dookoła, czy to znajomi, którzy polecają nam Arkadię czy strona domowa, przypomina nam jak ważne są zasady. Trzymanie klimatu, poprawność komend, właściwe korzystanie z mechaniki MUDa, użytkowanie konta, sposoby kontaktu z twórcami gry, a wszystko w myśl wzajemnego szacunku. Zasad jest dużo, sa jednocześnie scisłe i nie ścisłe, bo ile juz było wątków i dyskusji na temat tego co wolno a co nie wolno, czy słusznie skasowano czy nie słusznie, ocierajacych się od niejasnych interpretacji po nadinterpretację (i nie tylko ze strony graczy ale i twórców moim zdaniem).
Są również różnej maści instrukcje (gdzie pisać maile, na jaka grupę, kiedy przyzywać a kiedy Cię za to skasują (SIC!) i gdzie zwracać sie w przypadku problemów, chocby takich o jakich pisze autor tego tematu) i hierarchie (ach iluż to twórców nad nami czuwa. Lordowie domen, panowie do spraw balansu (tu z ironicznym bananem na ryju kłaniam sie Hakonowi), opiekunowie terenów, stowarzyszeń, i cała reszta śmietanki, która pilnuje tych którzy pilnuja graczy, jednym słowem mnóstwo).
I nagle okazuje się, w tym całym bałaganie, że trzeba na to wszystko przymykac oko bo grę tworzą pasjonaci, że nikt im nie płaci wiec musimy tolerowac produkt jaki dostajemy i nie ma co liczyc na uwzglednianie naszych sugestii, na dialog, ba mało tego, jak widac na załączonym obrazku nie ma często też co liczyc na wogóle jakąkolwiek odpowiedź. Całe domeny stoja bezpańsko, coraz to nowi, niech Wam bedzie - czarodzieje tracą umowne stanowiska bo za kilka piw na zjeździe lub dla Krzysia, z którym się wychowali na podwórku zakodowali to i owo lub przesuneli jedno zero w zła stronę, nie ma komu nawet przeczytać (nie, nie przeczytać -> przemysleć -> omówic -> działać -> odpisac ale poprostu przeczytać) maila od gracza...
I nadal sa tacy co napiszą: zamknij się, oni robi to hobbystycznie, za darmo, z dobrej woli itd.
Ech ta siła uzaleznienia...
No cóż, życzę nieznaków.
p.s. że o ciągłem widzi-mi-się zamykaniu i edycji tematów na forum czy podejscia do pytan i dyskusji tutaj prowadzonych przez graczy nie wspomnę Yarridzie.
