Sen o arkadii

Forum Logi i Opowieści.
Awatar użytkownika
Egvene
Posty: 103
Rejestracja: 23 kwie 2015 18:41

Re: Sen o arkadii

Post autor: Egvene »

No to ja też. Snów przez tyle lat grania w literki miałam sporo arkadiowych i to o różnych poziomach abstrakcji, było parę takich, że faktycznie śniło mi się, że po prostu siedzę i gram i coś tam się w tej grze dzieje, ale czasem było też tak, że wizualizował mi się w głowie świat gry. Tak było i ostatnio. A śniło mi się, że Osadniki, stały po jednej stronie rzeki, na jakiejś polance przybrzeżnej otoczonej zewsząd krzakami w stylu - "gęste krzaki nie pozwalają ci przejść...", środkiem rzeki płynął, (ale jakoś bez skutku, bo ciągle stał w miejscu, a tylko wyglądał jakby płynął), statek korsarski z całą ekipą. Po drugiej stronie rzeki, na bliźniaczej polance, stało Komando. Oni z łukami, my z włóczniami takimi do rzucania, a korsarze mieli balisty i kusze. Wszyscy strzelali, rzucali, miotali wszystkim do wszystkich... taka rzeź to była, że rety. Po jakimś czasie i obie polanki i rzeka zniknęły, statek też. Obrazy zniknęły również i zaczął się normalny tryb gry, czyli literki. Wszystkie trzy drużyny znalazły się w lokacji bez wyjść. Jakaś " Rozległa równina." No i zaczęły się walki... też wszyscy ze wszystkimi i trup słał się gęsto z każdej ze stron, samo sprawdzanie 'kondycji wszystkich' zabierało kilka ekranów, a o kontroli tego kto kogo napieprza i kogo zasłaniać nie było mowy. Jeszcze nie wiedzieć czemu miałam włączone opisy walki wszystkich. Jeden chaos powstał, który na szczęście mnie obudził. I jeszcze miałam nie tak dawno całkiem sen, też "obrazkowy" o tym, że do każdego gracza przyszło zaproszenie na Ostateczny Zjazd Arkadii, mający miejsce w jakimiś zamku w Polsce gdzieś, i o dziwo wszyscy przybyli i dużo tam się działo, jakoś strasznie szczegółowy miałam ten sen, łącznie z tym, co się jadło i że w każdej komnacie wielkiej była jedna gildia, a jak ktoś chciał PK to ganiał po korytarzach. Dopiero w drugi dzień zjazdu mogli się ludzie mieszać z innymi gildiami i sobie chodzić gdzie chcieli, najgorzej mieli GP, którzy siedzieli po prostu w przestronnej sieni ;). Na koniec snu z głośników zaczął płynąć komunikat o tym, że jeździec apokalipsy się zbliża, i gdy padły słowa "Świat zostaje zniszczony" - to faktycznie... świat został zniszczony. :D
Awatar użytkownika
Suavi
Posty: 20
Rejestracja: 03 kwie 2012 12:32
Lokalizacja: Zerrikania

Re: Sen o arkadii

Post autor: Suavi »

Egvene, mogę rzec jedno: piękne wylogowanie się z życia :D
Jeśli czegoś nie wolno, a bardzo się chce, to można.
Awatar użytkownika
Kerhenia
Posty: 91
Rejestracja: 15 sty 2015 21:58

Re: Sen o arkadii

Post autor: Kerhenia »

To jeden z takich snów, po wybudzeniu z którego, jedyne co ciśnie się na usta to "że co?"

Dwie sceny żywcem wyjęte z Potopu
I. Kapitulacja pod Mariborem(prawie jak pod Ujściem)
Został mi w głowie tylko okrzyk "Jesteśmy Nilfgaardem już, nie Temerią!

II. Uczta(cholera wie gdzie)
Toast i "Vivat Emhyr var Emeris! Deithwen Addan yn Carn aep Morvudd, od dziś miłościwie nam panujący!" <---- chyba coś mi się w głowie poprzewracało skoro śnię w Starszej Mowie.

Sen był oczywiście bardziej skomplikowany, ale tylko to mi zostało w głowie.
Awatar użytkownika
Sadriviel
Posty: 79
Rejestracja: 23 mar 2016 07:37

Re: Sen o arkadii

Post autor: Sadriviel »

Nie jest tak ekstremalnie jak u Was, ale jest.

Śniło mi się, że siekłem sobie ghule pod Novigradem. Nagle wszedł jeden z ogrów, które mnie ostatnio przegoniły po Mahakamie (pozdrawiam). Przedstawił się imieniem Kern (jest taki w ogóle na Arce?), które wzięło mi się nie wiadomo skąd. Kazał mi opuścić broń, co też zrobiłem i ubiłem ghule gołymi rękoma. Skinął głową, zaprosił mnie do drużyny i poprowadził kilka lokacji dalej do Haerna, którego imię było niebieskie, jak na forum. We trójkę bez słowa przecięliśmy mauzoleum i cmentarz nocą. Tutaj sen się urywa.

Sen był w literkach, bez wizualizacji. Śnił mi się po dniu bez Arki. Syndrom odstawienia? :shock:
Cierpliwość i spokój nie są moimi cnotami.
Awatar użytkownika
Aika
Posty: 59
Rejestracja: 22 mar 2014 22:05
Lokalizacja: Brugge

Re: Sen o arkadii

Post autor: Aika »

Sadriviel hehe. Tak, jest Kern i jest polelfem... Masz realistyczne sny!
Madame Directeur, patronne des Elfes, Demi-elfes et voyageurs
Awatar użytkownika
Tercoral
Posty: 712
Rejestracja: 30 sty 2013 13:44

Re: Sen o arkadii

Post autor: Tercoral »

A mi sie dzis snilo, ze szefostwo gildii po zdobyciu, przy moim prowadzeniu, fuksiarskiego fraga zarzyczylo sobie 3 fragow dziennie. :D
Tęczowe serce... :oops:
Awatar użytkownika
Kobu
Posty: 64
Rejestracja: 19 paź 2015 14:53

Re: Sen o arkadii

Post autor: Kobu »

Lubię ten dział, więc i ja się dorzucę. Macie świeżynkę, z dzisiaj.
Chociaż nie aż tak arkadyjska jak Wasze, to z pewnością echa wczorajszej wyprawy w niej są dość silne. A, ha. Sen całkowicie filmowy. Tylko komendy wydawać musiałem arkadyjskie, a i to nie zawsze.

Otóż idę ja sobie lasem, wracam do domu, słoneczko, ptaszki i pełen relaks, aż tu nagle wielki ciężar mi spada na plecy. Przecież prowadzę wyprawę! I nagle górki i dolinki na drodze pełne niebezpieczeństw mi się wydają. A za plecami słyszę niecierpliwe głosy drużyny (nie wiedzieć czemu wczoraj, ledwo kapkę po północy, a cała Cechowa wyprawa strasznie senna się zrobiła w drodze powrotnej i każdemu w bety spieszno było). Co chwila <przystaje i szukam sladow> <nasluchuje> a inne wyprawy z bocznych ścieżek wypadają i <pokiwawszy szybko głowami> zostawiają nas w tyle (ruch był wczoraj spory na traktach). Nagle z tyłu Szef mnie szturcha i mówi, że w tych dźwiękach nie ma nic niebezpiecznego i mogę przestać się obawiać.
Ma widać szacunek bo od razu doszliśmy do rogatek miejskich :) Znowu mnie pchnął i kazał obawy do strumienia wyrzucić (nie pytajcie jak wyglądają obawy, miałem je w rękach i nie przyglądałem im się - może właśnie tak? - wczoraj na wyprawie dostałem od Szefa szmacianego szczurka, którego można po pysku okładać com istotnie uczynił).
Stoję nad strumieniem i już mam wyrzucić te obawy, ale widzę stadko kaczek. Jedna podpływa do mnie. Głupio, myślę, ona pewnie chlebka oczekuje a ja jej tu obawę wrzucam. Więc udaję, że jej nie widzę. Ona ze smutkiem odpływa i mówi do innych kaczek (bez komentarzy proszę, to ona mówi, ja tu tylko biernie słucham) – On chyba mnie nie kocha – To może niech druga spróbuje? - i widzę, że inna kaczka do mnie płynie. O żesz! gdzie tu uciekać? (Tak, tak, wczoraj popełniłem na wyprawie gafę towarzyską damsko-męską dużej miary) Odwracam się, a tam czerwone światła. A kaczka coraz bliżej :) Więc z trudem przeleciałem nad ulicą. (A. zawsze z dużym trudem latam w sennych snach, B. nauka latania w sennych snach po dwa mithryle od łebka i nie gwarantuje efektów) i wpadam prosto na wiec uliczny gdzie Piłsudski szabelką macha, mówi o ratowaniu ojczyzny i <patrzy wymownie na mnie>. Ja <wyczerpany> ale rzecz jasna <potwierdzam jego slowa>. I migawka – to nie Marszałek, a jakiś król i zabiera mnie znów do mojej drużyny na ucztę - po owej wyprawie.
Nierad nam chyba, bo zamiast w dużej izbie siedzimy w korytarzu jakiegoś zamku (a jakże sklepienia gotyckie, cegła czerwona) a ciasno, że stolce ledwo idzie odsunąć od stoła.
Ale jadło wyborne. Ucztujemy, a ja <usmiecham sie> do jednej pani przy <dlugiej drewnianej lawie> , co to ją bardzo rad na wyprawach widzę.
Sen znowu robi się miły ale ledwo co i król mnie na stronę zabiera, do wieży wiedzie i misję jaką chce powierzyć. Do dzwonnicy mnie ostatecznie prowadzi. Mówi coś, ale ja patrzę na dzwon zygmuntowski i zastanawiam się, czy on się tak ciągle waha, bo tak trudno go rozbujać, czy za chwilę łupnie. I faktycznie – łuuup! Pierwsze jeszcze nie takie głośne. Zamiast uciekać staram się (już teraz na klawiaturze) napisać <'Panie, ratujcie się!> – ale robię straszne literówki i nie mogę, a król, nie w ciemię bity widać, sam ucieka. Tedy i ja do drzwi pędzę bo jeszcze mnie tu zamknie. Ale nie, zostawił uchylone. Więc jeszcze próbuję napisać <wyjscie> ale strasznie mi niewygodnie uciekając i pisząc, więc się obróciłem na drugi bok i rzecz jasna obudziłem.
O nie... piąta rano. A ja zamiast grzecznie zasnąć co chwil kilka śmieje się cicho. Cóż robić, wstałem i Wam to na gorąco opisałem.

[edit: poznym wieczorem] Dzieki ludki za slowa pokrzepienia. Wahalem sie, czy to tu zamiescic.
Ostatnio zmieniony 07 cze 2016 00:33 przez Kobu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Fuggazi
Posty: 162
Rejestracja: 13 maja 2010 12:48

Re: Sen o arkadii

Post autor: Fuggazi »

@Kobu - you are the best :D
Świetny sen!
Też mam podobne, ale zazwyczaj po obudzeniu niestety nic już nie pamiętam :cry:
Co to jest Chaos? To jest Ład, który zniszczo­no przy Stworze­niu Świata.
S.J. Lec
Awatar użytkownika
Tuna
Posty: 108
Rejestracja: 22 gru 2013 07:09

Re: Sen o arkadii

Post autor: Tuna »

Jestem pełna uznania. ;)
Ulf pisze:Witaj Tuńczyku!
ps wiedziałaś, że Tuńczyk - to po łacinie 'Przyjaciel Żółwia' (Tuń - przyjaciel, Czyk - żółwia)? ;)
Rork pisze:“ Tuńczyk ma 14% białka! masa po nim przyrasta szybciej niż populacja cyganów na Słowacji! ”
Awatar użytkownika
Onvalia
Posty: 3
Rejestracja: 31 maja 2016 16:27

Re: Sen o arkadii

Post autor: Onvalia »

Ale te kaczki... :lol:
ODPOWIEDZ