Przypomniały mi się z dawniejszych czasów jakieś plotki, które co prawda na pewno są absolutnie nieprawdziwe i całkowicie niegodziwe, ale jako że samemu nigdy nie chciało mi się bawić w bycie pr0 headhunterem z bilansu, pomyślałem że zapytam ekspertów "z kuluarów".
Czy to przypadkiem nie było tak, że za czasów dawnego dobrego ciosu w plecy i dawnej dobrej kary za zgon (a przy okazji braku możliwości chowania się w 'kto'), większość zawodowych zabójców dzielnie pilnowała tablicy gildiowej, jeśli akurat w grze nie było kolegów, a w zapamiętanych świeciło się dużo czerwonego? I czy to przypadkiem nie wynikało właśnie z tego, że przy tamtym ciosie w plecy wejście na grupę wrogów i zostanie związanym walką dawało raczej mizerne szanse przeżycia?
No i z drugiej strony, czy te heroiczne walki zakończone zgonami, to przypadkiem w zdecydowanej większości nie były wspomniane wyżej sytuacje z gatunku "szliśmy we czterech a on wlazł sam"?
Bo jeśli te niegodziwe plotki były jednak w jakimś stopniu prawdziwe, to ja niekoniecznie dostrzegam przewagę takiego rozwiązania nad obecnym.
Aha, jeszcze jedno. Z tematu tego i tematu obok:
Ja mam takie pytanie do tych wszystkich casualowych/rpgowych gosci ktorzy dolaczaja do gildii bojowych nastawionych na walke/pvp ... w zyciu codziennym tez macie w zwyczaju porywac sie z motyka na slonce
Nie bójcie się, nie chodzi nam o to żeby móc napadać nowicjuszy. Chcemy powalczyć z tymi, którzy też chcą sie bić.
Jasne, jasne, jacy wy jesteście dobrzy i niewinni, wzruszyłem się prawie. Bo przecież wiadomo że takie LE, KM czy inni Osadnicy to co do jednego kosiory pragnące nurzać się w krwi wroga i nocami ostrzące oręż. I wcale nikt nie zabija(ł) tych, którzy dołączali do gildii (głównie) "post-rasowych" właśnie dla erpega. Gdybyście, drodzy koledzy z kuluarów, rżnęli się nawzajem we własnym "bojowym" gronie bez zaczepiania i prowokowania konfliktów z postaciami, które wcale się w wasze rozrywki nie chciały mieszać, wyłącznie za to że miały określoną przynależność (a niejednokrotnie i bez żadnej przynależności), to kto wie, może wcale nie potrzeba byłoby żadnych zmian.