Miesięcznica świeżaka - czyli kilka refleksji kompletnego żółtodzioba.
: 21 kwie 2016 18:26
Witam!
Minął ponad miesiąc od czasu mojej pierwszej wizyty w niezwykłym świecie Arkadii, który mnie urzekł i wciągnął bardziej niż kiedykolwiek bym się spodziewał. Zakładam ten temat między innymi dlatego, że gra w Arkadię, to jak na razie jednak dla mnie dużo czekania - na statek, wyleczenie ran, odpoczynek i tak dalej. Przez ostatnie kilkadziesiąt dni w międzyczasie przestudiowałem niemal całe forum i stwierdziłem, że nie zaszkodzi podzielić się własnymi wrażeniami - może kogoś zainteresuje, jak świat Arkadii widzi osoba całkowicie świeża. Kończąc ten wstęp, chciałbym jeszcze prosić o wyrozumiałość- zdaję sobie sprawę, że wiele moich opinii dla doświadczonych graczy może się okazać infantylnymi lub bzdurnymi, a moje pomysły śmieszne - zdaję sobie sprawę, że dopiero liznąłem muda i wszystkie poniższe opinie są czysto subiektywnymi odczuciami żółtodzioba, także wszelka krytyka będzie zrozumiała.
Ad rem
Przede wszystkim dużo się naczytałem na forum o tym, że ciężko zacząć grę w Arkę. Nie wiem, jak było kiedyś (to znaczy wiem, bo czytałem, ale nie doświadczyłem tego), ale na dzień dzisiejszy jeżeli ktoś umie czytać ze zrozumieniem, to nie powinien mieć problemów z początkami. Jest interaktywna mapa w samej grze, jest świetna, dodatkowa mapa Wakahiko na stronie, do tego gracze są bardzo przyjaźni dla nowych. Praktycznie zaraz po zejściu ze statku zostałem przejęty przez jakiegoś gracza, który zrobił mi w praktyce mały tutorial. Naprawdę byłem pod wrażeniem tego faktu. Podsumowując - pierwszy etap gry nie jest taki trudny, jak się chyba - sądząc po wpisach na forum - niektórym osobom wydaje. Jest dużo podpowiedzi, dużo pomocnych graczy i dużo pomocy do komend. Jeżeli już, to wiele osób może się zniechęcić na drugim etapie gry. Ostatnio zacząłem myśleć o przyszłości postaci i wybraniu kiedyś jakiegoś stowarzyszenia. Co prawda jeszcze nie teraz, bo chciałbym swobodnie poznać świat bez zobowiązań i mieszania się w konflikty. Jednak dyskretnie podpytałem parę osób jakie są wymogi dostania się do stowarzyszenia i na dzień dzisiejszy nie miałbym pojęcia jak się do tego zabrać. Ciężko zdobywać informacje o tak rzadkich rzeczach - o ile gracze chętnie dzielą się informacjami o podstawach, to trudno wyciągnąć informacje o rzadkich przedmiotach, miejscach czy rzadkich ziołach. Natomiast, przynajmniej na dzień dzisiejszy, samodzielne zdobywanie informacji o tak rzadkich przedmiotach jak magiczna broń wydaje mi się ekstremalnie trudne, nie wiedziałbym jak to ugryźć. Podsumowując - mam na myśli to, że wiele osób może się zniechęcić, kiedy zechce wejść na wyższy poziom gry niż tylko expienie, zwiedzanie, roznoszenie paczek itp.
Następna sprawa - jak najbardziej rozumiem, że pełny zawód powinien być dostępny tylko dla stowarzyszonych, są dla mnie jasne powody podane przez czarodziei w wieściach. Jednak moim zdaniem powinny być dwa wyjątki - myśliwy i odkrywca, czyli zawody niebojowe. Przyznaję, że sam w tej chwili szkolę się na myśliwego, ale to nie tak, że chciałbym lepiej dla siebie. Uważam, że te dwa zawody są mało przydatne dla stowarzyszeń i raczej głupio byłoby je brać po staraniach, bo wtedy stajemy się się kulą u nogi. Natomiast oba są bardzo przydatne dla nowych graczy - pozwalają na łatwiejszą eksplorację świata, bezpieczniejsze poruszanie się po nim i pierwsze poważniejsze zarobki. Już zdążyłem się zorientować, że świat opiera się na umiejętnościach bojowych, dlatego taki wyjątek dla dwóch zawodów niebojowych nie byłby krzywdzący dla stowarzyszeń. Każdy mógłby się wyszaleć za zółtodzioba a w stowarzyszeniu brać bardziej przydatny dla gildii zawód bojowy.
Ostatnia sprawa- jeszcze raz starania do stowarzyszeń - cenię sobie klimat panujący na Arkadii i wszechobecny tutaj erpeg, ale właśnie to, że do niektórych stowarzyszeń trzeba się w ogóle starać jest bardzo nieerpegowe. Ok - można to zrozumieć w przypadku Klanów Mahakamskich (taka godność wymaga prób) , rycerzy (wiadomo, byle kto nie może być rycerzem) czy Rodziny Alderazzi - wiadomo, byle kogo się nie przyjmuje do rodziny, a w ogóle to jej nie ma . Z drugiej strony, niektóre stowarzyszenia powinny brać jak leci i cieszyć się, z każdego nowego - przecież partyzantem uciekającym do lasu, aby walczyć o wolność starszych ras, piratem czy żołnierzem Armii Lyrijskiej może być praktycznie każdy z ulicy, a dowództwa tego typu formacji raczej nie wybrzydzały.
Minął ponad miesiąc od czasu mojej pierwszej wizyty w niezwykłym świecie Arkadii, który mnie urzekł i wciągnął bardziej niż kiedykolwiek bym się spodziewał. Zakładam ten temat między innymi dlatego, że gra w Arkadię, to jak na razie jednak dla mnie dużo czekania - na statek, wyleczenie ran, odpoczynek i tak dalej. Przez ostatnie kilkadziesiąt dni w międzyczasie przestudiowałem niemal całe forum i stwierdziłem, że nie zaszkodzi podzielić się własnymi wrażeniami - może kogoś zainteresuje, jak świat Arkadii widzi osoba całkowicie świeża. Kończąc ten wstęp, chciałbym jeszcze prosić o wyrozumiałość- zdaję sobie sprawę, że wiele moich opinii dla doświadczonych graczy może się okazać infantylnymi lub bzdurnymi, a moje pomysły śmieszne - zdaję sobie sprawę, że dopiero liznąłem muda i wszystkie poniższe opinie są czysto subiektywnymi odczuciami żółtodzioba, także wszelka krytyka będzie zrozumiała.
Ad rem
Przede wszystkim dużo się naczytałem na forum o tym, że ciężko zacząć grę w Arkę. Nie wiem, jak było kiedyś (to znaczy wiem, bo czytałem, ale nie doświadczyłem tego), ale na dzień dzisiejszy jeżeli ktoś umie czytać ze zrozumieniem, to nie powinien mieć problemów z początkami. Jest interaktywna mapa w samej grze, jest świetna, dodatkowa mapa Wakahiko na stronie, do tego gracze są bardzo przyjaźni dla nowych. Praktycznie zaraz po zejściu ze statku zostałem przejęty przez jakiegoś gracza, który zrobił mi w praktyce mały tutorial. Naprawdę byłem pod wrażeniem tego faktu. Podsumowując - pierwszy etap gry nie jest taki trudny, jak się chyba - sądząc po wpisach na forum - niektórym osobom wydaje. Jest dużo podpowiedzi, dużo pomocnych graczy i dużo pomocy do komend. Jeżeli już, to wiele osób może się zniechęcić na drugim etapie gry. Ostatnio zacząłem myśleć o przyszłości postaci i wybraniu kiedyś jakiegoś stowarzyszenia. Co prawda jeszcze nie teraz, bo chciałbym swobodnie poznać świat bez zobowiązań i mieszania się w konflikty. Jednak dyskretnie podpytałem parę osób jakie są wymogi dostania się do stowarzyszenia i na dzień dzisiejszy nie miałbym pojęcia jak się do tego zabrać. Ciężko zdobywać informacje o tak rzadkich rzeczach - o ile gracze chętnie dzielą się informacjami o podstawach, to trudno wyciągnąć informacje o rzadkich przedmiotach, miejscach czy rzadkich ziołach. Natomiast, przynajmniej na dzień dzisiejszy, samodzielne zdobywanie informacji o tak rzadkich przedmiotach jak magiczna broń wydaje mi się ekstremalnie trudne, nie wiedziałbym jak to ugryźć. Podsumowując - mam na myśli to, że wiele osób może się zniechęcić, kiedy zechce wejść na wyższy poziom gry niż tylko expienie, zwiedzanie, roznoszenie paczek itp.
Następna sprawa - jak najbardziej rozumiem, że pełny zawód powinien być dostępny tylko dla stowarzyszonych, są dla mnie jasne powody podane przez czarodziei w wieściach. Jednak moim zdaniem powinny być dwa wyjątki - myśliwy i odkrywca, czyli zawody niebojowe. Przyznaję, że sam w tej chwili szkolę się na myśliwego, ale to nie tak, że chciałbym lepiej dla siebie. Uważam, że te dwa zawody są mało przydatne dla stowarzyszeń i raczej głupio byłoby je brać po staraniach, bo wtedy stajemy się się kulą u nogi. Natomiast oba są bardzo przydatne dla nowych graczy - pozwalają na łatwiejszą eksplorację świata, bezpieczniejsze poruszanie się po nim i pierwsze poważniejsze zarobki. Już zdążyłem się zorientować, że świat opiera się na umiejętnościach bojowych, dlatego taki wyjątek dla dwóch zawodów niebojowych nie byłby krzywdzący dla stowarzyszeń. Każdy mógłby się wyszaleć za zółtodzioba a w stowarzyszeniu brać bardziej przydatny dla gildii zawód bojowy.
Ostatnia sprawa- jeszcze raz starania do stowarzyszeń - cenię sobie klimat panujący na Arkadii i wszechobecny tutaj erpeg, ale właśnie to, że do niektórych stowarzyszeń trzeba się w ogóle starać jest bardzo nieerpegowe. Ok - można to zrozumieć w przypadku Klanów Mahakamskich (taka godność wymaga prób) , rycerzy (wiadomo, byle kto nie może być rycerzem) czy Rodziny Alderazzi - wiadomo, byle kogo się nie przyjmuje do rodziny, a w ogóle to jej nie ma . Z drugiej strony, niektóre stowarzyszenia powinny brać jak leci i cieszyć się, z każdego nowego - przecież partyzantem uciekającym do lasu, aby walczyć o wolność starszych ras, piratem czy żołnierzem Armii Lyrijskiej może być praktycznie każdy z ulicy, a dowództwa tego typu formacji raczej nie wybrzydzały.