Terenes pisze:Miris postanowila ze taka gra jej nie bawi, nie wylewa swoich zalow na forum.
Ale Ty i inni wylewacie żale w jej imieniu i powołujecie na jej postać, mimo że ona powodów decyzji nie podała. Mocno słabe.
I do tego na potrzeby argumentowania trochę fałszowany jest jej obraz, bo jestem pewien, że gdyby Miris odgrywała postać "człowieka lasu" niezainteresowanego "wojną", to wszyscy wrogowie daliby jej spokój na tym polu, ale ona zdecydowała się uczestniczyć w wojnie (i to bezpośrednio, a nie samo zaopatrywanie w zioła). Zresztą jej wcześniejsze posty pozwalają mi przypuszczać, że widziała sprawę podobnie, jak Viris (przypadek, że imiona się rymują? Nie sądzę), tzn: "padłam - trudno - to część gry, którą wybrałam".
Nieprawdą jest, że wybór neutralnej gry jest blokowany przez część graczy. Tylko Ty, Terenesie, i wielu Ci przyklaskujących chciałoby zjeść ciastko i mieć ciastko, tj. trochę sobie powojować na własnych warunkach i najlepiej pacnąć, jak mam ochotę i okazję, ale jak mnie atakują i nie pozwalają w pojedynkę pójść do snycerza, mimo panującej wojny, to już nękanie. Wojna jest bezwzględna i okrutna!.. chociaż całkiem możliwe, że Scoia'tael faktycznie się zanadto zapędzili w gnębieniu. Chociaż cały czas nie pojmuję czemu nie było opcji dogadania się. To nie zakon i chaos.
Jest kilka gildii neutralnych (a jeszcze kilka by mogło takimi być, ale nie chcą) i neutralnych graczy niezgildiowanych, ale bywa, że i jednym i drugim trzeba o tę neutralność trochę się pogimnastykować i dobrze, bo pamiętajmy w jakich światach jest osadzona ta gra.
Większość graczy nauczyło się grać ze świadomością ciągłego potencjalnego zagrożenia, tj. możliwego pojawienia się wroga w każdej chwili (co jeszcze raz współgra z klimatem obu domen). Pozostali niech się wysilą na nieuczestniczenie w konfliktach (co wcale takiego wielkiego wysiłku nie wymaga - zazwyczaj po prostu deklaracji i unikania tępionych przez którąś frakcję zachowań). Ci którzy nie zamierzają się w takie coś bawić i chcą pełnej bezstresowej swobody, niech poszukają innej gry, bo Arkadia to gra dark fantasy. Zaskakuje mnie przy tym zdanie wizów na ten temat.
PK to jedyna opcja prowadzenia wojny na Arkadii i też chciałbym inne typu zdobywanie przez stowarzyszenie wpływów, odbieranie ich innym.
Taki pomysł:
a co powiecie na wyłączenie niektórych terenów z działań wojennych (nie kodowo, a na zasadzie umowy graczy)? Chodzi o tereny i expowiska nie bedące w obszarze bezpośrednich wpływów stowarzyszeń. Mam na myśli np.: Az'Rhat, Nilfgaard, Verden, Wissenland, Bretonie.