Śmieszy mnie to krzyczenie, że gdzieniegdzie exp jest przegięty i należałoby to zgłaszać (wałkowany temat drwali). Jak ktoś sam nie pójdzie i nie sprawdzi, to nie wie na pewno i nie zgłosi. A jak ktoś pójdzie i sprawdzi (cudem trafiając na jakieś moby, bo siedzi tam już pół Arki), to zostanie i będzie korzystał, dopóki będzie się dało. Identycznie było dawno temu z przegiętymi roślinkami w jaskiniach grzyboczłeków - KMy tam zamieszkały, z rozrzewnieniem wspominam krasnoluda, który zrywał linka po zabiciu rośliny i robił #con po wyliczonym czasie respawnu moba. Moje stowarzyszenie ładnie urosło wtedy w siłę - bo jakie są wyjścia w takiej sytuacji? Zepsuć innym expa i liczyć się z konsekwencjami (nie oszukujmy się, że to zawsze wyjdzie - ja wiem kto wtedy zgłosił błąd), albo korzystać i nabijać punkciki. To samo było ze zjawami i migracją Kompanii Gryfa w rejony Brugge. Daję przykłady z własnego podwórka, a każdy z Was na pewno zna sporo podobnych.
Takie sytuacje występują cyklicznie, nie są niczym nowym i nie da się ich uniknąć. Każdy tak już ma, że zbiera pod siebie - z bardzo (bardzo bardzo) nielicznymi wyjątkami, które poczują się w szlachetnym obowiązku bądź tymi, którzy się po prostu wk****ą i z czystej złośliwości zgłoszą, żeby popsuć innym. Po pewnym czasie wiedza o takich miejscach jest globalna (bo każdy przynajmniej jednemu koledze szepnie), a mimo to jakoś nikt nie zgłasza - każdy sobie cichcem próbuje uszczknąć coś dla siebie. I nie oszukujmy się, że to może się zmienić - natura graczy (i ogólniej ludzi) taka już jest.
Zresztą - ile z Was obecnie wie o takich miejscach i w ogóle pomyślało o zgłoszeniu?
Inną sprawą są takie expowiska typowo gildiowe, celowo spowite tajemnicą - czy to przez graczy, czy nawet pierwotnie przez wizów. Albo nawet nie ukrywane, ale z mocno pilnowanym i egzekwowanym zakazem wstępu dla nie-kolegów. Brzmi to nieco jak teoria spisku, ale niestety ma odzwierciedlenie w rzeczywistości (Arkowej). I wypowiadam się tu jako osoba pokrzywdzona w takim (chorym) systemie, bo moja gildia takiego miejsca nie ma - i tylko takie osoby podejmują temat, bo czemu niby ktoś miałby psuć własną wygodę. Tylko właśnie w tym problem - jeśli ja zacznę pisać kto ma tak dobrze, to zaraz będzie, że chcę im po prostu dowalić, bo ich nie lubię, a na dodatek sama nie mam, więc zieję żółcią z zazdrości.
A i owszem - albo niech ma każdy, albo niech nie ma nikt. Tak w każdym razie by było, gdyby Arkadia była zarządzana i kodowana w sposób sprawiedliwy. Jeśli ktoś wyraźnie zasługuje, to fajnie. Ale jeśli ktoś ma wymierne profity tylko dzięki znajomościom z odpowiednim Czarodziejem bądź odwiecznemu postrzeganiu niektórych gildii za te "lepsze i ważniejsze" - to może człowieka szlag trafić, bo czego by nie zrobił i jak wiele do tej gry nie wniósł, będąc w nieodpowiedniej gildii stale będzie dostawał nijakie i marne to samo. I nie ma się co dziwić, że w takiej sytuacji każdy próbuje po prostu przejść do tej honorowanej części. Życie.
Próba wspólnego sporządzenia tabelki dla AoB, klasyfikującej obiektywnie wszystkie expowiska, jest przysłowiowym waleniem głową w mur - rzesza graczy celowo nie wypowie się na temat znanego sobie miejsca, bo z jakiej racji ma zapraszać innych na swoje expowisko. Idea bardzo dobra, ale w tym środowisku nie do zrealizowania. Z powodów wymienionych powyżej.
Bardzo mnie rozbawiła notka Rafgarta na temat rozpoczynania reform, które nie są kończone. Zamknięcie gildii to skończona reforma. I kropka. Czyli co, już na wieki wieków nic nie będzie z tym robione, a cała reforma polegała na odebraniu możliwości zdobywania siedzib? W ten sposób o wszystkim można powiedzieć, że zostało zakończone. Nastąpiła zmiana w systemie expa - zakończone. Zamknęliśmy siedziby - zakończone. Podczas zmian w zbrojach pozbawiliśmy płaszcze funkcji obronnych - zakończone. Przerobiliśmy niektóre gildie - zakończone. Zabraliśmy możliwość przyjmowania graczy do elitarek - zakończone.
Pogratulować efektywności.
Kolejna ciekawa kwestia to te nieszczęsne elitarki. Moim zdaniem, obecna sytuacja jest najgorszą z możliwych. Trzeba było albo je wykasować na amen, albo porządnie się tą kwestią zająć i umożliwić im rozsądny rozwój, równocześnie odpowiednio balansując, aby nie mogły znacząco zaburzać (nieistniejącej, metaforycznej) równowagi. Z czasem coraz mniej osób spośród tych garstek będzie poświęcała swoje życie grze, ograniczając możliwości pozostałym kolegom z gildii. A samo ich istnienie denerwuje resztę świata - ani nie można im nic zrobić, ani nie można do nich dołączyć. Pat.
Temat założony w dobrych intencjach, pojawiający się regularnie z nadzieją na to, że coś zmieni. Ale za każdym razem wszystko to rozbija się o jedną ideę -
sprawiedliwości. A tej nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Mimo to fajnie sobie czasem ponarzekać.
Ja wszystkim polecam moje pragmatyczne podejście do tej gry - póki sprawia mi to radość, a reformy nie wpływają zbyt negatywnie na mój mały kawałek Arkadii, to gram. A jak z każdym kolejnym logowaniem chwyta mnie coraz większy w***w, to prędzej czy później sobie odpuszczam na dłużej i poświęcam ten czas na osobiste, równie zajmujące życie. Co ja się będę denerwować, że świat jest jaki jest.
Poza tym - erpeguje się zawsze fajnie, niezależnie od mechaniki. I Wizowie są bardziej przychylni. Erpegująca strona mocy zaprasza!
Powtórzę za kimś w tym temacie - w Arkę trzeba (nie) grać zgodnie z zasadą "nie podoba się, to nie graj", bo nic się nie zmieni, a walka z wiatrakami jest z definicji męcząca i bezskuteczna. Poza tym - to tylko gra. Jak już poświęcać swoją energię na żmudne bitwy o lepsze, to jest dużo innych, ciekawszych, ważniejszych i bardziej wartościowych idei w świecie.
I to by było na tyle. Przepraszam za ten jakże pesymistyczny wydźwięk, ale dawno już straciłam entuzjazm i wszelkie nadzieje. Było wybrać gildię głową zamiast sercem
S.