Co można robić pozytywnego w świecie Arkadii?
: 16 kwie 2018 23:13
Z Arkadią czuję się emocjonalnie związana przez... 2/3 swojego życia. Uwielbiam jej klimat, zwłaszcza jej piękne zakątki. Teraz przypomniałam sobie o niej kolejny raz. Niestety, zawsze po chwili rezygnuje.
Stąd pytanie - jakie miejsce w tej grze mogłaby sobie znaleźć taka osoba jak ja i czy w ogóle?
Nie cierpię walki między graczami. Sama nigdy nie zaatakowałabym innego gracza. Nie pociągają mnie z tego powodu gildie... gotowe zaciukać przypadkowego przechodnia. Albo sprawić, że osoba, która przyszła się po prostu dowiedzieć czegoś o Gildii dostała gęsiej skórki. Denerwuje mnie to, że jako żółtodziób boję się zmęczyć na trakcie, bo może nie zostanę zaatakowana, ale często ktoś krzywo na mnie popatrzy, pogrozi, pokaże zęby. Coraz częściej robię "zakończ" jak zobaczę innego gracza, no bo nie wiem, co ma pod beretem, a nie będę ryzykować z moją super bronią z urny. Albo osoby, które spotykam na poczcie, zachowujące się, jakbym powinna ich przeprosić za to, że wzięłam paczkę. Już nie mówiąc o Tilei - cała piękna kraina, w którą włożono tyle pracy, z fantastycznym klimatem, z ciekawymi NPCami, cudownymi nazwami dań, powstała najwyraźniej po to, żeby móc szlachtować początkujących graczy dorabiających sobie na paczkach czy zielarstwie, którzy nie orientują się w przepisach mafii albo uważają za idiotyczne takie ograniczanie komuś grania. Kurcze, dlaczego najmniej fajną częścią Arkadii dla początkującej osoby muszą być inni gracze? No i Leśne Elfy - wrażliwe, piękne istoty, które przez te 20 lat zabiły mnie częściej niż cokolwiek innego w Arkadii za próby wejścia, jako elfka, do Athel Loren, które pokochałam w czasach, kiedy było dostępne dla zwiedzających. Wiele razy po tym kończyłam przygodę z Arkadią...
Albo postawa przeciwstawna, ile razy się z nią spotkałam w ciągu tych lat podchodzenia do Arkadii - z fascynacją stawiam pierwsze kroki, i zaraz pojawia się ktoś, kto śmieje się ze mnie, że jestem naga, daje mi mithrylowe monety, chociaż o nie nie proszę, bo ciułałam sobie z satysfakcją kilka złotych monet na wymarzone coś, i chce pokazać gdzie robić questy. No to fajnie...
Czy są na Arkadii gracze, którzy grają pokojowo wobec innych, nie atakując żadnej postaci i nie grożąc przypadkowym osobom, którzy eksplorują jakieś opcje związane z klimatem? Czy Arkadia jest skonstruowana w ten sposób, że taki styl gry może być w ogóle frajdą? Jeśli tak, czy jest jakaś ciekawa możliwość rozwoju postaci, w ramach różnych klubów i stowarzyszeń? Jakiś sposób gry, w którym nie czuć hierarchii, patronizowania, zastraszania? Może łatwiej jest postaciom, które są na wyższym poziomie? Może gnomom albo halflingom dają tutaj żyć i po prostu cieszyć się pięknym światem Arkadii i jakimś jego możliwościami? Może są jakieś specyficzne rejony mapy?
Przepraszam za tak negatywny wydźwięk tego posta. Ale po prostu jako wrażliwa osoba, emocjonalnie podchodząca, ale dzięki temu bardziej chłonąca taki świat, nie wiem, czy w ogóle warto zaczynać grę na serio? Czy zupełnie nie jestem targetem? Bo uwielbiam ten świat, ale chciałabym być chyba niewidzialna...
Stąd pytanie - jakie miejsce w tej grze mogłaby sobie znaleźć taka osoba jak ja i czy w ogóle?
Nie cierpię walki między graczami. Sama nigdy nie zaatakowałabym innego gracza. Nie pociągają mnie z tego powodu gildie... gotowe zaciukać przypadkowego przechodnia. Albo sprawić, że osoba, która przyszła się po prostu dowiedzieć czegoś o Gildii dostała gęsiej skórki. Denerwuje mnie to, że jako żółtodziób boję się zmęczyć na trakcie, bo może nie zostanę zaatakowana, ale często ktoś krzywo na mnie popatrzy, pogrozi, pokaże zęby. Coraz częściej robię "zakończ" jak zobaczę innego gracza, no bo nie wiem, co ma pod beretem, a nie będę ryzykować z moją super bronią z urny. Albo osoby, które spotykam na poczcie, zachowujące się, jakbym powinna ich przeprosić za to, że wzięłam paczkę. Już nie mówiąc o Tilei - cała piękna kraina, w którą włożono tyle pracy, z fantastycznym klimatem, z ciekawymi NPCami, cudownymi nazwami dań, powstała najwyraźniej po to, żeby móc szlachtować początkujących graczy dorabiających sobie na paczkach czy zielarstwie, którzy nie orientują się w przepisach mafii albo uważają za idiotyczne takie ograniczanie komuś grania. Kurcze, dlaczego najmniej fajną częścią Arkadii dla początkującej osoby muszą być inni gracze? No i Leśne Elfy - wrażliwe, piękne istoty, które przez te 20 lat zabiły mnie częściej niż cokolwiek innego w Arkadii za próby wejścia, jako elfka, do Athel Loren, które pokochałam w czasach, kiedy było dostępne dla zwiedzających. Wiele razy po tym kończyłam przygodę z Arkadią...
Albo postawa przeciwstawna, ile razy się z nią spotkałam w ciągu tych lat podchodzenia do Arkadii - z fascynacją stawiam pierwsze kroki, i zaraz pojawia się ktoś, kto śmieje się ze mnie, że jestem naga, daje mi mithrylowe monety, chociaż o nie nie proszę, bo ciułałam sobie z satysfakcją kilka złotych monet na wymarzone coś, i chce pokazać gdzie robić questy. No to fajnie...
Czy są na Arkadii gracze, którzy grają pokojowo wobec innych, nie atakując żadnej postaci i nie grożąc przypadkowym osobom, którzy eksplorują jakieś opcje związane z klimatem? Czy Arkadia jest skonstruowana w ten sposób, że taki styl gry może być w ogóle frajdą? Jeśli tak, czy jest jakaś ciekawa możliwość rozwoju postaci, w ramach różnych klubów i stowarzyszeń? Jakiś sposób gry, w którym nie czuć hierarchii, patronizowania, zastraszania? Może łatwiej jest postaciom, które są na wyższym poziomie? Może gnomom albo halflingom dają tutaj żyć i po prostu cieszyć się pięknym światem Arkadii i jakimś jego możliwościami? Może są jakieś specyficzne rejony mapy?
Przepraszam za tak negatywny wydźwięk tego posta. Ale po prostu jako wrażliwa osoba, emocjonalnie podchodząca, ale dzięki temu bardziej chłonąca taki świat, nie wiem, czy w ogóle warto zaczynać grę na serio? Czy zupełnie nie jestem targetem? Bo uwielbiam ten świat, ale chciałabym być chyba niewidzialna...