Turniej u króla Foltesta - discord.

Forum Logi i Opowieści.
Awatar użytkownika
Adair
Posty: 86
Rejestracja: 21 lut 2017 09:30

Turniej u króla Foltesta - discord.

Post autor: Adair »

Na naszym Discordzie odbyło się coś na kształt sesji i pomyślałem, że warto to tutaj uwiecznić. Reakcje postaci i ich działania wynikają z rzutów kośćmi, których nie logowałem. Sesję prowadziłem ja, narracja może być różna. ;)

No i przypominam, że nie jest to część Arkadii. :)
Występują:

Airhil - niski długouchych skrzat z masą woreczków z kolorowymi proszkami o różnych właściwościach.
Siła 10, Zręczność 11, Wytrzymałość 14.

Dhopen - czarnobrody krasnolud o bladej cerze z potężnym kilofem.
Siła 19, Zręczność 7, Wytrzymałość 12.

Tołdi - wielki ogromny ogr z wielka ogromna pałą, lubi wpierdalać pączki.
Siła 21, zręczność 14, wytrzymałość 10.

Akcja:

Znajdujecie się w samym centrum wysypanej piaskiem i trocinami areny. Wokół was wyrastają wysokie na dwa metry ściany na których powieszono poroża, brony i inne ostre przedmioty. Nad krawędzią tego kolczastego płotu wznoszą się trybuny, które już teraz huczą niczym ul rozdrażnionych szerszeni. Dokładnie przed sobą macie lożę honorową udekorowaną Temerskimi liliami, w której zasiada król Foltest ze świeżo odczarowaną, nieco otępiałą córka. Nie musicie długo czekać, aż zza oparcia królewskiego tronu wychodzi mistrz igrzysk, aby rozkazać trębaczom zadąć w trąby i uciszyć tłum. Kiedy na trybunach zapanował względny spokój, odezwał się donośnym, ćwiczonym głosem.
- Szlachetni panowie i piękne damy! Wiele emocji dostarczyli nam finaliści urządzonego z łaski króla Foltesta turnieju! Dzisiaj będą potykać się o główną nagrodę turnieju, której miłościwie nam panujący król Foltest raczyć nie ujawnił! Przy wejściu można dokonywać zakładów, kto z dzisiejszych walczących zejdzie z areny o własnych siłach, jak i obstawiać czym jest czekająca na niego nagroda! A teraz, bez zbędnej zwłoki! Zaczynajmy!
Tłum ponownie wybucha okrzykami i wiwatami. Stajecie naprzeciw siebie czekając na ruch przeciwnika…
Dhopen wykonuje oburącz zamaszysty cios mierząc w lewy bok Airhila, lecz ten zwinnie uskakuje przed rozpędzonym kilofem. Siła, jaką krasnolud włożył w to uderzenie była tak wielka, że nie opanował broni i wiedziony rozpędem niemal się pytka. Huk na trybunach potężnieje, a każdy z Was może usłyszeć swoje imię skandowane przez tłum.
Korzystając z bezwładności Dhopena, Airhil szybkim ruchem sięga do jednego z woreczków i rzuca jego zawartością prosto w otwarte ze zdumienia oczy krasnoluda. Wypuszcza on niesiony rozpędem kilof z dłoni, które natychmiast kładzie na twarzy starając się pozbyć szczypiącego w oczy proszku. Na trybunach rozlega się buczenie, jednak jest ledwo słyszalne wśród skandowanego imienia Airhila.
Skrzat podbiega do porzuconego przez Dhopena kilofa i bezskutecznie próbuje go podnieść. W tym czasie krasnoludowi udaje się częściowo odzyskać wzrok. Gdyby ktokolwiek z obecnych spojrzał teraz w kierunku loży króla Foltesta, zobaczyłby jak ten z uwagą wartą lepszej sprawy, lustruje stan swoich paznokci.
Krasnolud rzuca się w ślepej szarży na skrzata, któremu w porę udaje się zejść mu z drogi. Zdezorientowany Dhopen potyka się o leżący na ziemi kilof i pada jak długi na piach. Gdzieś wśród wrzawy tłumu słychać gwizdy, a buczenia stają się wyraźniejsze.
Skrzat sięga do kolejnego z wielu swoich woreczków i raz jeszcze dmucha nim prosto w twarz wstającego krasnoluda. Ten kicha potężnie, lecz nic poza tym się nie dzieje. Przez wrzawę tłumu przebija się coś jakby grzmot. A może to tylko tupanie o deski trybun?
Krasnolud dźwiga kilof z ziemi, bierze szeroki zamach lecz chybia! Dhopen warczy wściekle, a dzięki dobremu chwytowi na stylisku broni udaje mu się ja opanować i natychmiast przygotować do kolejnego ataku. Znad płotu wokół areny można już dostrzec granatowe chmury, a grzmot słychać już wyraźnie. Kiedy wzmaga się wiatr parobkowie podbiegają do loży króla Foltesta, żeby przygotować odpowiednie zadaszenie.
Dziko hałłakując swoim piskliwym głosikiem Airhil rzuca się z rozczapierzonymi palcami na Dhopena! Krasnolud w porę orientuje się sytuacji, puszcza kilof i obiema dłońmi w porę łapie skrzata! Wszystko ciemnieje, na piach spadają pierwsze, ciężkie krople deszczu. Gdzieś niedaleko uderza piorun rozświetlając na chwilę arenę i trybuny, na których publiczność zagrzewa zawodników do walki nie zważając na nadchodzącą burzę.
Krasnolud bierze zamach i z ogromną siłą rzuca skrzatem w stronę trybun! Rzutowi brak jednak precyzji i piszczący głośno skrzat mknie przez arenę dużo niżej, prosto na naszpikowaną ostrymi przedmiotami ścianę. Nagle dzieje się wiele rzeczy jednocześnie. W piach areny uderza piorun i pozostawia po sobie świetliste pęknięcie. Z pęknięcia wybiega niosący jeźdźca wierzchowiec, którego ogona uczepiona jest jakaś masywna postać. W biegu przecina trajektorie lotu Airhila, który wpada w ręce, jak się okazuje, ogra odruchowo łapiącego skrzata.
Pęknięcie znika. Wszystkie oczy skierowane są na przybysz. Wierzchowiec okazuje się być jednorożcem brudnobiałej barwy, a jego jeździec to nieprzytomna, płowowłosa dziewczynka. Jej obejmujące szyję wierzchowca ręce są czerwone, jakby spędziła dużo czasu na słońcu. Jej popękane, spierzchnięte usta poruszają się niemal bezgłośnie i gdyby nie panująca wokół cisza nie sposób byłoby usłyszeć:
- Nie to miejsce... nie ten czas...
Jakby na ten sygnał trybuny ponownie rozbrzmiały krzykami, tym razem słychać było w nich jednak panikę. Widzowie zaczęli uciekać, król Foltest opuścił swoją lożę w eskorcie żołnierzy. W zamieszaniu nikt nie zauważył kolejnego grzmotu, kolejnego pęknięcia i uciekającego nim jednorożca. Wśród wrzawy na arenie pozostali krasnolud i wielki ogr ze skrzatem w łapach, patrzący na siebie ze zdziwieniem.
Airhil podejmuje próbę przekonania ogra do tego, że stojący przed nimi krasnolud stanowi największe zagrożenie i zabicie go będzie najlepszym wyjściem z sytuacji. Tołdi, bo tak na imię ma niespodziewany przybysz, rozgląda się tępo wokół.
- Chce pączka! - woła donośnym basem.
Widząc okazję dla siebie, Dhopen łagodnym głosem informuje ogra, że pączek może znajdować się w jednym z licznych woreczków, którymi obwieszony jest skrzat. Robiąc to powoli schyla się ku kilofowi próbując go dosięgnąć.
Waszą rozmowę przerywa silniejszy od wszystkich podmuch wiatru. Piorun wali za piorunem, tak w piasek areny, jak i trybuny. Temperatura zaczyna gwałtownie spadać, wilgoć zamarza, deszcz zmienia się w śnieg. Słyszycie zbliżający się odgłos kopyt. Wielu kopyt. To szarża upiornej kawalerii Dzikiego Gonu. Pędzą w waszym kierunku. Nie zwalniając, wśród okrutnego śmiechu, porywają was ku niebu.
Nie wiecie gdzie się znaleźliście. Miejsce do którego trafiliście nie ma góry, ani dołu. Nie jesteście martwi, ale nie jesteście też żywi. Ta stagnacja zdaje się trwać w nieskończoność, lata, wieki, milenia, eony. Nagle urywa się.
Klęczycie w długim rzędzie niewolników pojmanych przez Dziki Gon. Widzicie łąki, alabastrowe mosty i strzeliste wieże Tir na Lia, domu Aen Elle. Wysoki elf przechadza się przed Wami i Waszymi towarzyszami niedoli.
- Co za śmiecie... maszkary, garbusy i nie wiadomo co jeszcze… - Wskazuje przy tym na Wasza trojke. - Wiesz co z nimi zrobić Avallachu.
Jasnowłosy elf kłania się wysokiemu. Czujecie coraz intensywniejszy zapach ozonu. Avallach wypowiada zaklęcie, wykonuje skomplikowany ruch dłonią i... umieracie. Tak jak wszyscy, którzy są zbyt nieporadni, zbyt brzydcy lub zwyczajnie nie spodobali się Królowi Olch.
Marco
Posty: 34
Rejestracja: 04 lut 2016 23:31

Re: Turniej u króla Foltesta - discord.

Post autor: Marco »

To się dopieron azywa wredny GM! :roll:
Swoją drogą szkoda, ze nawet w takiej sytuacji RPG arkadyjski sprowadza się PvP, no ale przynajmniej zabawne i pomysłowe to było.
Awatar użytkownika
Adair
Posty: 86
Rejestracja: 21 lut 2017 09:30

Re: Turniej u króla Foltesta - discord.

Post autor: Adair »

Na swoją obronę mogę powiedzieć, że chciałem zobaczyć, czy w ogóle da się poprowadzić sesję RPG w "przestrzeni", w której nie wszyscy zawsze są, reagują po dniu, kilku godzinach lub wcale. Teraz gramy WFRP 2 edycje. I póki co się sprawdza. :D
ODPOWIEDZ