Ku chwale Sigmara!

Forum Logi i Opowieści.
Awatar użytkownika
Akali
Posty: 124
Rejestracja: 05 maja 2015 19:21
Lokalizacja: København
Kontakt:

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Akali »

Brawo!
Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka, w którym Alyssa masakruje całe miasto, odzyskuje siły a na końcu zabija plugawe sługi Sigmara :mrgreen:
Akali, zaklinaczka Smoków Chaosu, kultysta Slaanesha, włóczykij.
Arkadia.ethel.pl :: Licznik Poziomów | Mapa | Wiedza
Arkadia MUD Discord :: https://discord.gg/s3KDVSf
Twitch.tv :: https://www.twitch.tv/nurgiel
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Od tragicznych wydarzen w Nuln minelo kilka miesiecy. Sroga zima przyniosla potezne opady sniegu jakich nie pamietali najstarsi mieszkancy Imperium. Nagly podmuch wiatru poruszyl zamkowymi okiennicami. Komtur Crer owinal sie szczelnie bialym plaszczem i wcisnal glebiej w atlasowy fotel. Oprocz niego w sali narad przebywala cala Kapitula zakonna. Ostatnie tygodnie przyniosly wiele zmian. Urzad Wielkiego Marszalka objal Othis, byly kapitan kompanii spod znaku gryfa. Nieodgadnione sa drogi, ktore Sigmar tyczy! Pogon za moneta bita w mithrylu Othis zamienil na zarliwy plomien wiary. W Kapitule zasiadl rowniez Walkirr. Mlody rycerz wykazal sie wielkim talentem organizacyjnym i zostal mianowany Seneszalem. Crer widzial w nich nowe sily i ogien wiary, ktory w nim powoli gasl. Sledztwa, ktore prowadzil nie przynosily rozwiazania, a demonica jakby zapadla sie pod ziemie. Przy poludniowym oknie przez uchylona okiennice Mistrz Ferd spogladal na swiatla domostw Averheim. Jego ogorzala twarz w blasku pochodni wygladala jakby byla wykuta z kamienia. Wydawalo sie, ze Mistrz nie slucha skladanego przez Walkirra sprawozdania z zaopatrzenia zamku. Bylo to jednak wrazenie mylne - Ferd zawsze byl skupiony - mimo swego wieku w mgnieniu oka byl w stanie dobyc mlota by ruchem szybkim niczym blyskawica rozbic czerep trolla.
- Mistrzu, zamek jest zaopatrzony bardzo dobrze. Spichlerz jest pelen, a najpozniej pojutrze dotrze transport suszonych miesiw z Krainy Zgromadzenia. Jezeli chodzi o zbrojownie takze uzupelnilem braki - Walkirr przerwal by przejrzec notatki, ktore przygotowal - Kowal z Nuln ma wykonac paweze, sam ich jednak nie dostarczy, odebrac je maja bracia sluzebni.
- Dobrze Seneszalu, dziekuje - Ferd wyrwal sie z zadumy i odwrocil w strone rycerzy - Czy mamy jeszcze jakies sprawy do omowienia? Czy sa jakies wiesci odnosnie wrogow naszych?
- Nie Mistrzu - zaczal powoli Othis - Sledztwa nie przyniosly poki co przelomu. Zima utrudnia szersze dzialania na terenach Imperium. Wiele przeleczy zostalo zasypanych - glos Marszalka byl cichy, ale wyrazny i ostry jak noz - Wraz z nadejsciem roztopow rozpoczniemy dalsze krucjaty.
Zielone swiatlo Morrslieba wdarlo sie przez szczeline w okiennicach oswietlajac twarz Ferda. Podszedl do okraglego stolu opierajac sie dlonmi na blacie. Crer znal go juz dlugo, rozpoznawal zmeczenie i bezradnosc swojego Mistrza i przyjaciela. Sam czul to samo. Czul rosnaca frustracje.
Zapadla cisza, jedynie delikatny przeciag poruszal gobelinami zdobiacymi sciany. Crer spogladal na jeden ze swoich ulubionych. Centralny gobelin przedstawial Sigmara unoszacego Ghal-Maraz. Bog Wojownik stal na gorze zlozonej z cial pokonanych orkow i goblinow, a potezna blyskawica z niebios dotykala jego mlota. Komtur czul potege swego Pana, czul ze kiedys Chaos upadnie u jego stop.
Nagle wielki debowe drzwi otworzyly sie, a do sali wpadl niczym kometa zdyszany rycerz Gotfried. Na jego naramiennikach nadal lezal snieg, a twarz miala kolor zywej czerwieni.
- Mistrzu! Wiesci niose! Musimy do walki stanac! Chaos jest blizej niz myslelismy!
Ostatnio zmieniony 12 lut 2018 21:17 przez Crer, łącznie zmieniany 2 razy.
Rayv
Posty: 25
Rejestracja: 13 paź 2017 17:19
Lokalizacja: Wro

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Rayv »

Świetnie się czyta, kontynuujcie!
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Zgodnie ze slowami Mistrza krucjata wyruszyla przy pierwszych promieniach slonca. Orszak prowadzila Kapitula - Ferd, Othis, Crer oraz Walkirr. Pod komenda ruszyli takze Gotfried, Agonir, Nodren oraz Furius. Kierowali sie na poludniowy zachod, a gdy mineli Heidec zeszli z traktu w lesna gestwine. Konie brodzily w glebokim sniegu przez co droga zajela ponad trzy godziny.
- Tutaj musimy zostawic wierzchowce - rzekl Marszalek wskazujac geste krzaki - Musimy sie przez nie przedrzec. Nekropolia jest juz blisko.
Przecinajac kolejne grube pnacza Komtur przypomnial sobie jak bardzo nie lubil pracy w rodzinnym ogrodzie w Bogenhafen. Mimo, iz pochodzil ze szlacheckiej rodziny, ktora miala na swych uslugach ogrodnika, ojciec niejednokrotnie skazywal mlodego Crera na takie niedogodnosci. "Zadna praca nie hanbi!" - mawial - "Trzeba miec nie tylko madra glowe, ale i zahartowane dlonie!". Komtur usmiechnal sie do wspomnien, a walka z zaroslami przez chwile stala sie latwiejsza. Gdy tylko przedarl sie przez krzaczasta sciane krytycznie popatrzyl na pozadzierane faldy plaszcza.
- Mam nadzieje, ze nasz krawiec to naprawi. - pomyslal - Chyba, ze dzis Sigmarze jest moj ostatni dzien, wtedy nie bedzie to mialo znaczenia. Po chwili dolaczyli do niego pozostali Bracia wylaniajacy sie z chaszczy.
Oczom rycerzy ukazal sie krajobraz starego i opuszczonego cmentarza. Miedzy polamanymi drzewami, sterczaly pojedyncze kurhany. Wiekszosc z nich byla w oplakanym stanie. Na popekanych plytach przesiadywaly czarne jak smola kruki. Wszystko dookola pokryte bylo sniegiem lecz nawet to nie maskowalo zlej aury tego miejsca.
- Za mna Bracia - powiedzial Gotfried - Wiem, ktorego grobowca szukamy!
Dhopen

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Dhopen »

dwie uwagi
pierwsza
wkradl sie jeden blad spod znaku gryfa a nie z pod znaku gryfa

a druga
to pierwsza czesc opowiadania troche mdla jak dla mnie

ale sądzac po drugiej czesci calosc bedzie zajebista
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Dziękuję! Już poprawiłem.
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Slonce znajdowalo sie juz w zenicie gdy rycerze dotarli do wskazanego przez kaplana kurhanu. Liczne pekniecia i skruszenia czarnego granitu byly sladem czasu jaki odcisnal sie na tym grobowcu. Plyta oslaniajaca wejscie wygladala jednak jakby ktos umiescil ja tu wczoraj. Othis bez chwili wachania dobyl mlota lecz Gotfried powstrzymal go gestem reki.
- Zaczekajcie Marszalku. Znam lepszy sposob - powiedzial stanowczo. Gotfried powoli podszedl do plyty po czym wyszeptal - Drahmin intr.
Crer mial wrazenie, ze zapadla calkowita cisza. W oddali zamilkly krakania wron i krukow, a utrzymujacy sie wiatr ustapil. Nagle plyta poruszyla sie i pekla odslaniajac wejscie do grobowca.
- Nie wiem czy zaczeliscie parac sie magia Gotfriedzie, ale to bylo interesujace - rzucil z przekasem Agonir usmiechajac sie paskudnie.
- Wiedze ta przekazal mi kaplan Morra. Najwyrazniej nie klamal - odparl spokojnie Gotfried.
Mistrz wszedl pierwszy oswietlajac droge pochodnia. Powoli schodzili na dol, w glab wilgotnego korytarza. Wnetrze kurhanu okazalo sie wieksze niz mozna bylo przypuszczac. Korytarz rozwidlal sie na dwa tunele prowadzace w glab grobowca.
- Prawa czy lewa odnoga? - zapytal Ferd.
- Mistrzu, Sigmar byl praworeczny temu tez wybierzmy ta strone! - rzekl wzniosle Furius.
Komtur usmiechnal sie pod nosem i potwierdzil wybor mlodego rycerza. Powoli ruszyli prawym tunelem by juz po chwili zrozumiec, ze byl to blad. Z ciemnosci wylonil sie wielki ozywieniec dzierzacy dlugi miecz. Tuz za nim zaswiecily sie slepia plugawego licza. Mistrz wzniosl mlot i rycerze ruszyli za nim do walki. Waski korytarz utrudnial manerwy lecz dla zaprawionych w bojach wojonikow nie byl to problem. Ozywieniec ustapil pola gdy Gotfried odcial mu swym toporem glowe lub to co z niej zostalo. Licz jednak nie zamierzal dac sie pokonac tak latwo. Magia chaosu, ktory go ozywila dawala mu takze cos wiecej. Istota zaskandowala w przekletym jezyku zaklecie przywolujac piec szkieletow. Nieumarli wojownicy ruszyli do ataku. Kazdy z rycerzy walczyl jak demon siekajac i miazdzac nienaturalnych przywolancow. Nodren przebil sie pierwszy wytracajac z rak licza korseke. Na ten moment czekal Mistrz, ktory celnym trafieniem mlota rozlupal czaszke plugawej istoty. Agonir rozpalil kolejna pochodnie rozswietlajac korytarz wiodacy dalej na polnoc. Gdy mial wykonac pierwszy krok nagle zamarl spogladajac na podloge.
- Bracia spojrzcie, na ziemi spoczywaja szczatki lecz ich czaszki zostaly niechybnie oddzielone. Leza przy scianach, a nie przy korpusach!- Agonir zimno ocenil sytuacje.
- Macie racje - potwierdzil Gotfried - Popatrzcie na sciany, sa w nich jakies szczeliny!
Crer podniosl jedna z czaszek po czym rzucil nia w glab korytarza. Olbrzymie ostrza wysunely sie ze scian po czym rownie szybko jak sie pojawily zniknely w szczelinach. Dwie czesci przecietej czaszki upadly na posadzke.
Jako, iz cenie swoj czerep przyjmiemy inna taktyke - rzekl z lekkim usmiechem Crer po czym kucnal.
- Zaczekajcie Komturze, nie godzi sie byscie przodem w niebezpieczenstwo szli. Ja rusze pierwszy - powiedzial Furius po czym przywarl do posadzki i powoli przeczolgal sie na druga strone.
- Ten sposob dziala! - krzyknal po chwili uradowany.
- Zatem nie kazmy mu dlugo czekac - powiedzial Crer. Wsunal bron do uprzezy, polozyl sie na posadzce i ruszyl w ciemnosc...
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Zakonnicy poruszali sie wolno obserwujac dokladnie otoczenie. Korytarz przed nimi zwezal sie i skrecal na zachod. Z oddali slychac bylo dziwne dzwieki przypominajace ocieranie kamienia o kamien. Gotfried ostroznie wyjrzal zza rogu.
- Bracia - wyszeptal - Czeka nas ciezki boj. A przynajmniej twardy orzech do zgryzienia! Golem przywolany magia plugawa broni wejscia do komnaty grobowej.
- Jest zatem wyjscie jedno - powiedzial cicho Othis - Bedziemy bic go ile sil jest w naszych rekach, a Sigmar dopomoze!
Bez trwogi rycerze rzucili sie na wroga. Golem byl istota wyjatkowa, cale jego cialo skladalo sie z roznej wielkosci odlamow skalnych poruszanych plugawa magia. Mimo, iz potwor wazyl sporo jego ruchy byly prezycyjne i szybkie. Zakonnicy otoczyli go i zasypywali gradem ciosow. Golem nie byl dluzny, kazde machniecie jego kamienna lapa odrzucalo jednego z wojownikow odbierajac oddech i troche krwi.
- Sigmar! Do boju! - plomienny okrzyk Mistrz zagrzewal zakonnikow do walki.
Golem slabl, coraz wiecej fragmentow jego ciala ladowalo na posadzce. Potezny cios Agonira zakonczyl istnienie przedziwnej istoty.
Crer podniosl zaslone przylbicy i otarl pot z czola. Ocenil dokladnie stan swojej bialej, rycerskiej zbroi. To co ujrzal nie napawalo optymizmem - liczne wgniecenia znacznie oslabialy dzialanie pancerza. Zbroje pozostalych braci wygladaly podobnie.
- Mysle, ze to co czeka nas w komnacie grobowej jest gorsze od tego czegos - Crer splunal z pogarda na kupe kamieni jaka pozostala po golemie.
- Simgar nas wspomoze Bracia - rzekl Mistrz po czym otworzyl swieta ksiege i rozpoczal modlitwe. Bracia powtarzali slowa, a w ich sercach budzil sie zar wiary. Crer czul jak wstepuje w niego nowa sila.
Rycerze poprawili rynsztunek po czym weszli do komnaty. Okazalo sie, iz slowa Kaplana byly prawdziwe. W kurhanie uwiezil potezne zlo lecz nie to, ktorego spodziewali sie zakonnicy. Przy kamiennym oltarzu stal ogromny ozywieniec dzierzacy wspanialy espadon. Otaczaly go cztery kosciotrupy, ktorych kosci bez watpienia nie nalezaly do ludzi.
- To nie jest demonica - rzekl z rozczarowaniem Nodren.
- Racji odmowic ci nie mozna Bracie! Ale i tak plugawiec umrzec musi! - krzyknal Mistrz wskazujac swym mlotem cel ataku.
Zakonnicy i kosciotrupy jednoczesnie ruszyli do ataku. Sila ich zderzenia byla potezna. Pierwsze, szybkie niczym blyskawica, ciosy rycerzy zaczely kruszyc kosci kosciotrupow. Oczy ozywienca zaplonely nienaturalnym swiatlem gdy ruszyl wspomoc swe slugi. Bron, ktora dzierzyl bez watpienia nie byla zwyklym mieczem - emanowala magia. Ozywieniec wpadl w sam srodek bitwy wykonujac potezne ciecia. Pierwsze trafilo Furiusa w naramiennik odrzucajac go jak gdyby nic nie wazyl. Fragment zbroi odpadl pozostawiajac za soba smuge krwi.
- Furius! - krzyknal Nodren rzucajac sie w kierunku brata. W tym samym momencie ozywieniec odworcil sie w jego strone i wymierzyl prosty cios. Espadon przebil blachy napiersnika Nodrena. Rycerz wydal z siebie ciche sykniecie po czym osunal sie na ziemie. Z jego ust poplynela krew. Powietrze przeszyl chrapliwy smiech nieumarlego wojownika.
Crer odcial glowe kolejnego kosciotrupa po czym ruszyl w strone rannych rycerzy. Wyuczonym ruchem probowal wytracic bron z rak ozywienca lecz ten okazal sie szybszy. Sparowal cios po czym zamachnal sie magicznym orezem. W ostatniej chwili Komtur zdolal zaslonic sie drzewcem. Cios byl jednak na tyle potezny, ze powalil go na ziemie. Ozywieniec uniosl bron by dokonczyc dziela lecz w tym momencie pozostali rycerze wpadli na niego niczym taran. Plugawiec nasycony byl potezna magia. Nie pozwolil sie zepchnac po czym wykonal mlyniec odsuwajac od siebie wrogow. Crer szybko odturlal sie i wstal na nogi. Poczul uklucie w klatce piersiowej, a kazdy oddech konczyl sie spazmem bolu. Spojrzal przez szczeline przylbicy na swych braci. Walczyli ze wszystkich sil, lecz szala zwyciestwa przechylal sie na strone ozywienca. Agonir upadl razony poteznym cieciem w udo. Komtur poczul, ze to ostatnia chwila by zmienic losy bitwy. Ustawil bron ostrzem do przodu, wyszeptal slowa modlitwy po czym zaszarzowal na pomiot chaosu. Ozywieniec skupiony na walce z Mistrzem nie zauwazyl pedzocego ku niemu rycerza. Crer uderzyl wroga niemalze przybijajac go do sciany. Ozywieniec zaryczal po czym slabym i ociezalym ruchem cial Crera prosto w glowe. Tym razem jednak zbroja spelnila swe zadanie. Komtur mimo ogluszenia ze wszystkich sil trzymal wroga przygwozdzonego do sciany. Ta szanse wykorzystali rycerze zasypujac nieumarlego gradem ciosow. Kazdy kolejny wyrywal fragmenty ciala i oslabial wroga. W pewnym momencie espadon wysunal sie z rak ozywienca, a blask w jego oczach zgasl. Mistrz Ferd doswiadczony wieloma walkami z magia chaosu dla pewnosci rozlupal czaszke plugawca, a jej fragmenty rozbryzgly sie po calej komnacie.
Zakonnicy pokonali zlo lecz zaplacili za to swa cene. Agonir, Nodren i Furius wymagali zalozenia wielu bandazy oraz potrzebowali pomocy przy chodzeniu. Crer mimo zlamanych zeber i zawrotow glowy mogl wydostac sie z kurhanu o wlasnych silach. Zimne powietrze uderzylo go niczym mlot gdy wyszedl na zewnatrz. Byla juz noc, a z pomiedzy leniwych chmur wylanial sie Morrslieb. Obok Komtura stanal Mistrz spogladajac na skapnne w zielonej poswiacie grobowce.
- Pokonalismy potezne sily chaosu Bracie, a Sigmar byl dla nas laskawy - rzekl powoli Ferd.
- Tak Mistrzu, to prawda. Jednak nadal nie odnalezlismy demonicy. Ta sprawa trawi mnie od srodka - odparl Crer z wyraznym zalem w glosie.
- Wiem Bracie, nie trac jednak nadziei. Poki co musim wrocic na Zamek i otoczyc rannych opieka. Sigmar jest nierychliwy, ale sprawiedliwy. Odnajdziemy ja, odnajdziemy i zgladzimy.
Awatar użytkownika
Eldur
Posty: 36
Rejestracja: 29 mar 2016 10:40
Lokalizacja: Höfuðborgarsvæðið

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Eldur »

No i ładnie. A do tego magika wyciągnęli.

.:E
Betra er einn að vera, en illan stallbróður hafa.
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Po powrocie do zamku ranni rycerze zostali umieszczeni w lazarecie. Zakonny felczer namawial takze Komtura na kilka dni odpoczynku lecz ten nie wyrazil zgody. Bol zeber dawal o sobie znac przy kazdym ruchu i oddechu, ale silne zwiazanie bandazem dawalo ulge. Crer snul sie po Zamku rozmyslajac o ostatnich wydarzeniach. W cichosci serca liczyl, iz Sigmar zesle jakis znak, mala informacje, ktora przyblizylaby go do odnalezienia demonicy. Powoli zszedl po schodach i udal sie do refektorium. Tam czekalo go niemale zaskoczenie. Za jedna z law zasiadal masywny krasnolud, ktory z niemalym apetytem pochlanial rzadka polewke.
- Bragorze! Jak dobrze cie widziec! - zawolal Komtur.
- A witaj mlody Crerze! - odparl wesolo krasnolud.
Mimo, iz znali sie od lat Bragor jakby nie zauwazal pierwszych siwych wlosow u swego ludzkiego przyjaciela. Krasnolud pochodzil z Twierdzy Karak Varn, gdzie uznawany byl za wybitnego jubilera lub tez wybitna sknere. Piekna, srebrzysta broda spleciona w warkocze i pospinana sprzaczkami siegala mu az pasa.
- Co cie do nas sprowadza? - zapytal zaciekawiony Komtur.
- A podobno macie do przekazania mojemu ludowi jakas blyskotke - rzekl z usmiechem Bragor.
- Blyskotke? Wiesz, ze Zakon ubostwem stoi. Nie gromadzimy dobr doczesnych... - Crer nie zdazyl dokonczyc zdania gdy do komnaty wkroczyl Seneszal Walkirr niosac zawiniety w skory orez.
- Ach, taka blyskotka - odparl Crer z usmiechem.
Walkirr powoli polozyl pakunek na stole i rozwinal go. Oczom zebranych ukazal sie polyskliwy i smukly espadon. Jego ostrze jarzylo sie wewnetrznym blaskiem przywodzacym na mysl swiezo oszlifowany diament. Magie czuc bylo niemalze wszystkimi zmyslami.
- Zaiste piekny - rzekl Bragor.
- Zakon Sigmara Mlotodzierzcy przekazuje na rece wasze ten orez. Zrobcie z niego dobry pozytek broniac waszych twierdz przed silami chaosu - wyrecytowal Walkirr.
- Tak uczynimy, mozesz byc pewny rycerzu - wydudnil krasnolud zawijajac espadon w skory.
ODPOWIEDZ