Ku chwale Sigmara!

Forum Logi i Opowieści.
Dorgann
Posty: 105
Rejestracja: 23 wrz 2016 12:25

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Dorgann »

Crer pisze:Nagle zatrzymal sie przed okutymi drzwiami zastygajac w bezruchu i nasluchujac. Po chwili wykonal gest dlonia oznaczajacy atak. Silnym kopnieciem Mistrz otworzyl drzwi, niemalze wybijajac je z zawiasow. W niewielkim pomieszczeniu przerazony starzec upuscil trzymanego w rekach szczura na podloge. Zwierzatko bez trudu wyladowalo na posadzce i zniknelo miedzy klatkami rozstawionymi niemalze w kazdym mozliwym miejscu. Ferd chwycil mezczyzne za gardlo i uniosl go do gory tak, ze ten ledwo dotykal palcami do podlogi. Starzec wygladal jakby od wielu dni nic nie jadl, a na jego ciele dostrzec mozna bylo dary mrocznych bogow.
- Mowilem Ci, ze nie masz tym handlowac! - ryknal Ferd patrzac prosto w oczy mutanta. Twarz Mistrza zmienila sie w kamien lecz drgajaca na skroni tetnica zdradzala jego emocje.
:D

Wybaczcie ta manipulacje :)
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Czarny rycerz walczyl niczym demon natchniony mroczna magia. Parowal niemal kazde uderzenie broni zakonnikow i z potworna szybkoscia wyprowadzal kontry. Kolejny z rycerzy, Lorand, upadl na ziemie razony poteznym pchnieciem, ktore przebilo jego napiersnik jakby byl wykonany z drewna, a nie najlepszej krasnoludzkiej stali. Gotfried unikajac o wlos ostrza czarnego rycerza chwycil bezwladne cialo brata zakonnego i odciagnal jej od centrum bitwy. Crer probowal wytracic bron z rak wroga lecz ten byl zbyt szybki. Komtur katem oka wychwycil gest Gotfrieda wskazujacego, iz Lorand zyje, przynajmniej poki co. Crer czul jak slony pot drazni oczy lecz wiedzial, ze nie moze odpoczac nawet przez chwile. Czarny rycerz zdawal sie miec coraz wieksza przewage. Z dzwiekiem zderzenia poteznego miecza i napiersnika Kan niemalze przelecial przez sale i z loskotem uderzyl plecami o sciane. Nieprzytomny osunal sie na ziemie. Komtur zrozumial, iz to jego ostatnia szansa. Szepczac slowa modlitwy wytezyl sily i precyzyjnym uderzeniem wytracil bron z rak czarnego rycerza. Jakby nie wierzac w to, ze manewr sie udal Crer zamarl w bezruchu. Rycerz wykorzystal to bez wahania uderzajac Komtura prosto w glowe opancerzona rekawica. W oczach Crera zaponowala ciemnosc... Po chwili ocknal sie na plytach zimnej posadzki. Nadal krecilo mu sie w glowie, a w uszach rozbrzmiewal glosny pisk. Oparl sie na lokciu i zobaczyl cos czego juz nigdy nie zapomnial. Gotfried, Agonir i Nodren otaczali mrocznego wojownika, a Mistrz stal naprzeciwko niego. Komtur widzial jak z ust Ferda wydobywa sie niemy krzyk, po czym oslepiajaca swiatlosc otoczyla jego postac. W miejscu gdzie stal Mistrz pojawila sie postac jasnowlosego wojownika dzierzacego mlot...Ghal Maraz! Potezne uderzenie mlota niemalze wgniotlo glowe czarnego rycerza w korpus. Ciemnosc znowu ogarnela Komtura...
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Kiedy Gotfried ocucil Komtura nie bylo czasu na zbedne pytania. Polowa zakonnikow lezala na podlodze postekujac cicho. Co ciekawe, nigdzie nie bylo ciala wojownika Slaanesha, pozostaly po nim tylko plyty czarnego jak smola pancerza. Przy kamiennym oltarzu stal Mistrz z Agonirem. Komtur podszedl do nich spogladajac na mloda dziewczyne rozkrzyzowana na postumencie. Przez jej cialo przechodzila fala dreszczy, a usta wykrzywialy sie w dziwnym grymasie. Mistrz powoli odsunal powieke dziewczynki. Komtur wzdrygnal sie widzac, iz zrenica Elizy byla podluzna, na ksztalt oka jakie widzial u reptilionow.
- Przybylismy za pozno - westchnal z rezygnacja Mistrz - Teraz musimy wypelnic jej przeznaczenie. Powoli wyciagnal srebrny puginal zza pasa i ustawil go nad sercem dziewczynki.
- Nie! - zaprostestowal Komtur - Musi byc dla niej jeszcze jakas nadzieja Mistrzu! Zaniesmy ja do swiatyni Pana, jesli poskapi jej laski tedy spelnimy jej przeznaczenie.
Mistrz wahal sie przez chwile po czym ciezko skinal glowa.
- Owincie ja w plaszcz bracie - zwrocil sie do Agonira - Czeka nas dluga podroz.
Opuszczajac twierdze mieli wrazenie, iz jest calkowicie opuszczona. Na drodze nie staneli im zadni sludzy chaosu, a w korytarzach slychac bylo jedynie podmuchy wiatru. Z powodu rannych braci podroz przez pustkowia zajela im dwa razy wiecej czasu niz gdy pierwszy raz ja pokonywali. Dzieki lasce Sigmara tylko dwa razy stoczyli krotkie potyczki z trollami i zwierzoczlekami. Stan Elizy pogarszal sie. Wysokiej goraczce towarzyszly fale spazmow wyginajacych jej watle cialo. Nocami slychac bylo blekotliwy, nieswiadomy szept dziewczynki. Komtur rozpoznawal jezyk, ktorego nie mialo prawa znac to dziecko. Eliza wypowadala klatwy w mrocznej mowie...
Duar
Posty: 72
Rejestracja: 05 paź 2014 12:49

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Duar »

Jeszcze, JESZCZEEEEEEE!!!!!
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Juz w drodze Mistrz nadal poslanca do Armanda Kunitza, ojca Elizy aby wyruszyl do swiatynii Sigmara w Nuln. Zakonnicy dotarli tam po polnocy, trzeciego dnia Hexensnacht, Nocy Wiedzm. Kaplan czekal w drzwiach poteznej swiatynii dzierzac smolista pochodnie. Poprowadzil ich dlugim korytarzem wiodacym do nawy glownej. Komtur w swietle pochodni popatrzyl na wielki posag przedstawiajacy Sigmara dzierzacego Miazdzyciela Czaszek. Cicha modlitwa dotala Crerowi otuchy. W srodku komnaty, przy duzym, kamiennym oltarzu, czekal na nich Armand z malzonka oraz ich dwoch ochroniarzy. Matka Elizy wybuchla placzem gdy dostrzegla niesione przez Gotfrieda dziecko zawiniete w plaszcz. Mistrz krotkim gestem dloni powstrzymal Kunitzow przed podejsciem blizej. Eliza zostala delikatnie polozna na oltarzu i rozwinieta z fald rycerskiego plaszcza. W tym momencie szloch matki zmienil sie w jek pelny przerazenia. Twarz Elizy promieniowala nienaturalnym pieknem pomimo, iz z jej czola wystawaly dwa zakrzywione rogi. Jedna z dloni dziewczynki przypominala szczypce kraba, a z drugiej wyrastaly dlugie szpony. Kaplan podszedl i rozpoczal ogledziny Elizy. Jego twarz, biala niczym pergamin, nie wyrazala emocji. Najwyrazniej lata w sluzbie Sigmarowi sprawily, ze dziela chaosu nie byly juz dla starca zaskakujace.
- Mistrzu... - rozpoczal powoli - Jej stan jest juz bardzo... zaawansowany. Nie wiem czy uda sie cos jeszcze dla niej uczynic. Laska Sigmara jest nieskonczona jednak czasem wymagane sa inne rozwiazania.
- Jesli da sie cos zrobic sprobujcie - wtracil sie Komtur zanim Mistrz zdazyl otworzyc usta.
- Zrobcie to - potwierdzil Mistrz - Jesli sie nie powiedzie wykorzystamy inne metody.
Ferd powoli wysunal srebrny puginal zza pasa i podal go kaplanowi. Starzec przyjal ostrze i wnikliwie je obejrzal.
- Mistrzu jest jeszcze stary, niemalze zapomniany rytual, ktory moze pomoc uwolnic dusze tego dziecka. Bede jednak potrzebowal troche krwi pochodzacej od matki - rzekl powoli kaplan. Przez chwile Komturowi zdawalo sie, ze w oczach starca zapalil sie dziwny blask.
Armand Kunitz popatrzyl na swa zaplakana zone i kiwnal glowa przyzwalajaco. Kobieta skurczona ze strachu podeszla do kaplana i podala mu reke.
- Zbliz sie niewiasto - wyszeptal kaplan nerwowo oblizujac wargi - Dasz poczatek komus pieknemu...
Awatar użytkownika
Denea
Posty: 246
Rejestracja: 16 mar 2010 01:30
Lokalizacja: Legionowo

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Denea »

Troche dlugo zabieralem sie do przeczytania tej historii. Po czesci z powodu innych zajec i braku czasu, ale raczej jednak dlatego, ze po prostu - podwiadomie chyba - nie przepadam za zakonem Sigmara. No ale przeczytalem :)

A czyta sie bardzo przyjemnie. Odcinki sa krotkie, wiec polknac mozna kazdy w jednej chwili. Wydarzenia szybko nastepuja po sobie nie pozwalajac na nude. Ogolnie fajne :)

Ale zeby nie bylo, ze tylko slodze:

Kod: Zaznacz cały

Probowal wstac lecz kolejny cios spadl na jego glowe, mial wrazenie ze przez chwile stracil wzrok...
Troche dziwna konstrukcja wedlug mnie. Przez chwile nie widzial nic, albo stracil wzrok na chwile raczej.

Kod: Zaznacz cały

...a topory szybkiego niczym zjawa Gotfrieda odcinaly nieumarle konczyny.
Nieumarle konczyny? Konczyny nieumarlych chyba lepiej by brzmialo.

Kod: Zaznacz cały

Oparl sie na lokciu i zobaczyl cos czego juz nigdy nie zapomnial.
W sumie, jesli narrator jest wszystkowiedzacy, to mogloby byc. Ale mnie osobiscie nie podoba sie takie zdanie, gdy cos zobaczyl i juz wiedzial, ze nie zapomni nigdy...

Miejscami tez powtorzen troche za duzo mi sie wydaje.

Wybacz krytyke, bo sam gucio wiem o jezyku polskim (stylistyka, interpunkcja itp, bo gadac jako tak umiem :) ), a tym bardziej o pisaniu, ale napisalem co mi sie nie podoba, zeby nie bylo, ze tylko pochwale i nic wiecej :)

Pozdro!
Ble... Ble? Ble!
Awatar użytkownika
Airhil
Posty: 227
Rejestracja: 25 paź 2016 19:49
Lokalizacja: Køge

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Airhil »

Mnie bardziej w oczy rzuciła się opuszczona twierdza, którą opuszczali.

Wszystko napisane tak, że przyjemnie się czyta, chociaż mam wrażenie, że pisane było zwykle na jednym wydechu ;)

Jestem potwornie ciekaw, co to za rytuał, który chce przeprowadzić kapłan. (Prawie tak, jak byłem ciekaw, czy zakonnicy przeżyją starcie z Saurglem!)

Także pisz, pisz, przeżywaj przygody i pisz, pisz :D
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Deneo i Airhilu, dziekuje za konstruktywna krytyke. Tylko dzieki niej moze powstac cos lepszego :)

Nie jestem mistrzem piora i nigdy nie bede. Ale ciesze sie, ze Wam sie podoba. Niestety to prawda, iz pisze to niemalze jednym tchem. Ostatni czas jest bardzo pracowity wiec kazda wolna chwila to mala czesc historii.

Postaram sie jutro dopisac kolejny fragment.

Pozdrawiam!
Walkirr
Posty: 49
Rejestracja: 02 gru 2016 06:03
Lokalizacja: San José, Costa Rica

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Walkirr »

Czekam na ciąg dalszy! :)
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Ku chwale Sigmara!

Post autor: Crer »

Szlachcianka plakala patrzac na swe zdeformowane dziecko. Na jej twarzy wyczytac mozna bylo mieszanke przerazenia i bezgranicznej milosci. W oczach wszystkich zapalila sie nadzieja, iz rytual moze pomoc Elizie. Niestety rownie szybko zgasla.
Gdy tylko matka nachylila sie nad dziewczynka, kaplan chwycil ja za wlosy i szybkim ruchem podcial jej gardlo. Strumien krwi zalal twarz i usta Elizy. Zaskoczenie zakonnikow zakonczyla zimna reakcja Mistrza Ferda, ktory ciosem swego mlota zmiadzyl glowe kaplana. Fragmenty czaszki rozsypaly sie po podlodze niczym kawalki rozbitego wazonu. Komtur chwycil ranna kobiete i probowal zatamowac krwawienie lecz bylo juz za pozno. Czul jak jej zycie uchodzi przez palce pancernej rekawicy. Rozgladajac sie za pomoca Crer zauwazyl, iz oczy wszystkich skierowane byly na oltarz. Takze skierowal tam swoj wzrok i zamarl. Eliza lewitowala horyzontalnie nad postumentem z szeroko rozlozonymi rekami. Z jej ust wydobywala sie plugawa modlitwa, ktora z kazdym slowem byla coraz glosniejsza. Nagle niewidoczna sila uniosla ja do pionu, a na demonicznej twarzy dziewczynki wypelzl zlowrogi usmiech.
- Moi slodcy bracia - wyszeptala kuszaco Eliza - wykonaliscie wszystko zgodnie z planem mego Pana!
- Kim jestes plugawa istoto? - zakrzyknal Ferd patrzac zimno na coraz bardziej zmieniajace sie cialo dziewczynki. Jej skora przeobrazala sie na oczach wszystkich w gadzie luski. Nagle zgarbila sie niczym lamana potwornym bolem. Eliza uniosla glowe i zasmiala sie. Skora na jej plecach napiela sie pekla uwalniajac wielkie, bloniaste skrzydla.
- Zwa mnie Alyssa! Uwielbiona przez Slaanesha. Teraz ja zawladne tym miastem, a was czeka smierc! Moj pan wszystko to przewidzial. Zachowaliscie sie jak dzieci we mgle. Ah, glupcy, sami mnie to przywiedliscie! - smiech demonicy stawal sie coraz zimniejszy.
Mistrz uniosl mlot i wskazal Elize lub to czym sie stala jako cel ataku. Zakonnicy by namyslu ruszyli zgniesc pomiot chaosu. Demonica zaczela szybko machac skrzydlami wzniecajac magiczny podmuch, ktory zepchnal rycerzy do tylu. Nie przerwalo to jednak szarzy Mistrza, ktory zdolal uderzyc monstrum w prawy bark. Cios byl jednak zbyt slaby by uszkodzic luskowata skore. Niczym duch z prawej strony wyskoczyl Gotfried raniac swymi toporami jedno ze skrzydel. Demonica zawyla i odskoczyla do tylu. Moment ten chcial wykrzystac Agonir ruszajac z uniesionym do gory mlotem. Wybranka Slaanesha zauwazyla to i wydala w jego strone niewyobrazalnie glosny ryk. Agonir w ostatniej chwili oslonil sie tarcza lecz na niewiele to sie zdalo rzucajac go o sciane. Rycerz upadl nieprzytomny na posadzke. Komtur postanowil postawic wszystko na jedna karte. Odrzucil naginate i szybkim ruchem wyciagnal z uprzezy czarna wlocznie. Demonica otoczna byla przez Mistrza, Gotfrieda i Nodrena, ktorzy niczmy w dzikim tancu zasypywali ja ciosami. Crer mocno chwycil bron i pchnal ja w strone monstra. Wlocznia niemalze o wlos minela glowe Nodrena i trafil w lewa piers Alyssy. Bron przebila cialo wystajac na dobre dwie stopy z plecow demonicy.
- Wstretne szczury! Pozalujecie tego! Nie odzyskalam jeszcze wszystkich sil, ale gdy to sie stanie dokonczymy to co tu zaczelismy! - wysyczala.
Szybkimi ruchami skrzydel demonica wzniosla sie ku sklepieniu nawy po czym z impetem wyleciala przez wysoki witraz. Deszcz szkla spadl na glowy zakonnikow.
- Tak, nastepnym razem zginiesz! - krzyknal Mistrz podnoszac zaslone helmu - Szybciej niz myslisz.
ODPOWIEDZ