Taka ciekawostka jak można uciekać będąc, nazwijmy to, nieżywym.
Bialy smukly smok uderza cie nadlatujacym ze swistem bloniastym prawym skrzydlem trafiajac z tepym loskotem w glowe. Lekko otumaniony ciosem na moment tracisz rownowage.
Mocno wyrzucony ogon bialego smuklego smoka zmierza z blyskawiczna predkoscia w twoja strone trafiajac w korpus. Ogromna masa i ostre zakonczenie ogona pozostawiaja po sobie silnie krwawiaca prege.
Czujesz sie spokojnie.
Jestes ciezko ranny. Atakuje cie bialy smukly smok.
Probujesz trafic bialego smuklego smoka lsniacym misternym toporem bojowym, lecz ten unika twojego ciosu.
Probujesz trafic bialego smuklego smoka posrebrzanym dlugim czekanem, lecz ten unika twojego ciosu.
→ s
Esze mowi chrapliwie: Poludnie obici.
Glosny loskot towarzyszy silnemu szarpnieciu na wpol rozpostartym lewym skrzydlem. Jego koncowka powaznie rani cie w nogi miazdzac wierzchnia warstwe ciala i kosci. Bialy smukly smok dlugim rozwidlonym jezykiem zlizuje pozostale na skrzydle krople twej krwi.
Nagle poruszenie bialego smuklego smoka poprzedza wyrzut ogona skierowanego wprost na ciebie. Koncowka ogona tnie cie gleboko w korpus zostawiajac po sobie broczace krwia glebokie, czyste ciecie jakiego nie powstydzilby sie niejeden konowal w trakcie amputacji.
Bialy smukly smok wciaga w pluca powietrze i... wypluwa je mierzac w ciebie.
Zostales bardzo ciezko zmrozony.
Umierasz.
Oddalasz sie.
Gdzies tam na koncu szarego tunelu utkanego z mgly dostrzegasz swoje
cialo, niegdys tak zywe i czujace.
Bezmiar przestrzeni i glucha nienaturalna cisza to jedyne wrazenia,
jakie jestes w stanie odbierac. Znikad oparcia. Wszedzie mgla, mgla,
ktorej nie czujesz, ktora nie owiewa mokrym chlodem.
I to dziwne, nieznane, a tak przerazajace wrazenie, ze nie da sie
niczego dotknac, ze przesiakasz przez materie, jak gdyby cie nie bylo.
Uciekles bialemu smuklemu smokowi.
>