Strażnice blokujące możliwość przejścia na dany teren jeśli wroga gildia ma nad nią panowanie? Głupota jak dla mnie. Mimo, że jestem zwolennikiem PvP w każdym możliwym wydaniu to uważam, że to rodziłoby patologie w stylu 'Dopiero co zdobyliśmy strażnice zatem żaden wróg nam nie wbije, więc właściwie można expić do ledwo żywego w między czasie gotując obiad.', a takie podejście chyba nie jest porządane? Do tego weźcie pod uwagę GPków biorących udziały w konfliktach, a nie koniecznie odnajdujących się w konkretnej gildii. Niby można załatwić tę sprawę poprzez relację, ale na jakiej zasadzie? Samo przynależenie takiej osoby jako przyjaciela Zakonu Sigmara wystarczyłoby aby razem z nimi atakować punkt?
Jeśli już robić jakieś strażnice no to z faktycznym bonusem, a nie blokujące możliwość przejścia komuś dalej. Tak bardzo Cię Abuanie leśne przestraszyły? Odnośnie bonusu to mam na myśli konkretnie patrole danej frakcji obsadzone na danym terenie, być może kowal na jej terenie z dobrym ekwipunkiem do wykucia, safe lock i do tego może zwiększony współczynnik zdobywanego doświadczenia przez konkretną frakcję/frakcje, tak, tak - frakcje, ponieważ nie wyobrażam sobie zakonu i kgksów kłócących się o kwestie techniczne strażnicy, wystarczyłoby aby gildia, która zdobyła strażnicę miała konkretną gildię w swoich sojusznikach, a to zaś by mocno też zmieniło politykę Arkadii. Mogłoby to być nie sprawiedliwe dla MC, ale cóż, decydując się na granie po ciemnej stronie mocy nie spodziewacie się chyba, że to będzie Wam ułatwiać egzystencje na arkadii? I nie mówcie proszę jak to ciężko ma MC bo w każdym możliwym mieście Was biją, prawda jest taka, że to nie ma większego znaczenia w ostatecznym rozrachunku, a możliwość zabijania wszystkiego co Wam się żywnie podoba jest dużo większym bonusem niż gwardia w miastach, z której i tak zrobicie miazgę w 2/3 osoby, a to że ktoś może uciec na gwardię w mieście nie powinno w ogóle Was dziwić. Dziwić bardziej mogą mutanty biegające po mieście solo.