Ad.
Ysar pisze:Tutaj to przypomina raczej poletko popisowe dla typów pragnących wylać z siebie swoją nagromadzoną niechęć do innych ludzi, pojechania po chorobach wyśmiania i uważających, że czyni ich to "fajniejszym". Takie gimnazjum/wczesne liceum tylko na poziomie hard.
Ciekawe podejście do adwersarza - jeśli się z nim nie zgadzam, należy go zwymyślać. Hmm.. wait... a nie jest to właśnie liceum?
Ad.
Adventicus pisze:
Polecam przeglądnąć załączniki do uprzednio zamieszczonych postów, stosowanie tarcz wraz z włóczniami np w Afryce miało miejsce przynajmniej do przełomu XiX i XX wieku, patrz zdjecie Roosevelta z polowania na lwy.
No bez przesady. Oglądałem i czytałem wszystko, a jakże. I dalej nie przkonuje mnie afrykańska tarcza
Ad.
Rankor pisze:
By jakakolwiek gra była grywalna, realizm należy porzucić na początku i przestać się tym kłopotać, z miejsca, natychmiast. Bierzesz świat gry z całym dobrodziejstwem inwentarza. Dotyczy to wszystkich dziedzin życia: walki (co to w ogóle jest nożownik? Koleś, który wychodził na pole bitwy i szarżował uzbrojoną w gizarmy i włócznie piechotę z nożem w ręku?)...
Nie zgadzam się. To co mnie właśnie wciągnęło w tą grę to było to, że mnóstwo rzeczy było bardzo "realistycznych", wiadomo - nieprawdziwych, ale przy odrobinie woli i wyobraźni, dało się w tą "realność" wejść. Choćby coś co wyróżnia i zawsze wyróżniało Arkadię spośród wszystkich innych mudów - opisowość, choćby mechaniki walki. Nie tak jak w wielu tego typu grach jest HP, Mana i Moves - tu jest to wszystko mniej techniczne, bardziej nieoczywiste. Tak jak wiele/większość z tego co się nazywa interfejsem użytkownika - jest bardzo opisowe i pozwala na wczucie się w klimat. I szkoda, że w tą stronę Arka nie idzie. A mogłaby. Kierując się właśnie w stronę urealniania rozgrywki.
Wracając do nożownika - koleś w ogóle nie powinien się brać do walk drużynowych. To powinien być zawód solo. Z ukrycia, w ciemnej uliczce, w krzakach, dobić, zarżnąć. Taka specyfika. Wara od wielkich bitew! I powinien dostawać wpierdol od barbarzyńcy w walce jeden na jeden w otwartym polu, no chyba, że zaskoczy barbarzyńce w krzakach i poderżnie mu gardło.
-----------
Ad. myśliwy.
Chciałbym zostać dobrze zrozumianym: nie mam nic przeciwko zawodowi myśliwego, jestem całym sercem za (sam może nawet chętnie bym łamignata zamienił na myśliwego na jakiś czas), ale nie w takim kształcie, jak to się tu proponuje. Czyli nie poprzez dorównywanie do istniejących zawodów i sprawianie, że unikalny zawód staje się taki jak wszystkie inne, a przez jeszcze większą jego specjalizację.
Tak jak zresztą wszystkich pozostałych zawodów.
Zaangażowałem się przedziwnie w ten wątek, ale to właśnie przez to, że jest to jeden z aspektów który mnie po latach gry w Arkę zniechęcił do gry (od jakiegoś roku nie gram już aktywnie): czyli spłaszczanie wszystkiego. Standaryzacja wszystkiego. Co za różnica który zawód wybiorę? W tej chwili tak naprawdę żadna. Różnice są kosmetyczne. Po czasie uważam, że uwolnienie i reforma zawodów była porażką - sprawiła, że wszystko się ustandaryzowało i straciło unikalność. To co było specyfiką danej gildii stało się powszechnie dostępne. Może niekoniecznie dobre było to, że tylko Kompania Gryfa miała miecznika a Korsarze korsarza, ale do licha! Toż korsarz to korsarz! Co to za pomysł, żeby wśród takich Elfów z Gór Sinych biegali korsarze??? Spec powinien być specem jak najbardziej charakterystycznym, niepowtarzalnym i dającym przewagę w specyficznych warunkach. I nie dla każdego i nie dla każdej gildii.
Szkoda, że zlikwidowano zawody autojoinowe, w tym takie jak rybak, zielarz, traper. Ta różnorodność miała sens. Te zawody były dla wszystkich i tak powinno zostać. Natomiast ktoś kto idzie do gildii wybiera już konkretną ścieżkę i zawód sprofilowany pod daną gildię. Możnaby zastanowić się nad drobnymi ustępstwami, skrojeniem dostępnych zawodów pod daną gildię, ich urozmaicenie i większy wybór, żeby nie było płaczów w stylu, że my nie mamy zawodu ofensywnego, a wy macie, ale to co jest obecnie, czyli wszystko dla wszystkich odebrało tej grze smak. Legionista Chaosu? No proszę Was...
W świetle powyższych moich rozważań, myśliwy dla mnie to zawód jak najbardziej pożądany, lecz trochę niedoinwestowany, ale nie przez brak tarczownictwa (jak mi to nie pasuje!!! wrrr!!!), tylko przez przewagę jego naturalnych zdolności, z bojowych wyliczając - uniki na maxa (więcej niż obecnie), ukrywanie się na maxa i mocniejszy niż dotychczas atak z zaskoczenia, pozwalający na zabicie wroga jednym ciosem (tak jak to jest na nożowniku).
Nie ma niestety nikogo na tym Arkadyjskim padole, kto by miał wizję, charyzmę, wiedzę i siłę do przeprowadzenia takich zmian. A nasi magowie zabrnęli w ślepą uliczkę. Zamiast klimatu i różnorodności zaserwowali nam papkę i pigułę. Szkoda.
Co to jest Chaos? To jest Ład, który zniszczono przy Stworzeniu Świata.
S.J. Lec