Vinseth pisze:Ovidus: chyba źle mnie zrozumiałeś. No trudno
Wlasnie, nie. Oni mieli prawo wyciagnac konsekwencje z jego postepowania ale nie w taki sposob. W ten sposob co zrobili tylko pokazali ze tak naprawde mozesz robic co zechcesz a oni i tak zrobia po swojemu, nawet kosztem wlasnych zasad. A rozwiazan bylo wiele...
Kolejny przykład osoby, która nie wie co w trawie piszczy a się wypowiada (bez obrazy).
Wierz mi, że wszystkie dostępne środki nie dały żadnego skutku, więc zdecydowano się podjąć drastyczne, ostateczne rozwiązanie tej sprawy.
To moze zamiast oceniac wypowiedzi innych wypiszesz jakies sensowne argumenty ze tak naprawde temat nie powinien byc zakladany? Napisales tyle odpowiedzi ale w zadnej nie napisales dlaczego masz inne zdanie.
"Nie ma nic pewniejszego w świecie od błyszczącego złota i zdrady elfów."
Vini: Jaki sposób na dogadanie? Sprzedać statek i robić przez rok jako majtek na szmacie? Sorki jeśli się miało odwagę kupić statek to i trzeba mieć odwagę nie dać się złamać...
Bors pisze:Vini: Jaki sposób na dogadanie? Sprzedać statek i robić przez rok jako majtek na szmacie? Sorki jeśli się miało odwagę kupić statek to i trzeba mieć odwagę nie dać się złamać...
Teraz, to trochę pojechałeś, Bors. No to wykazałeś się odwagą i teraz trzeba ponieś konsekwencje, a nie puakać. Było się umówić na jakieś daniny albo opłaty, oddawać większą część łupów, czy co tam macie, aż urośniecie w siłę, a potem dopiero pokazać reszcie środkowy palec. Tak to oni pokazali Tobie. A Twoja odwaga właśnie zmazywana jest przez Twoją dyskusję tutaj.
Jedynym wyjściem była sprzedaż statku. Żadne daniny nie wchodziły w rachube...
Dyskusję zaś jak mówiłem rozpocząłem tylko dlatego iż druga strona rzuciła info na stronkę Wakaha...
To nie druga strona rzuciła info na stronę Wakahiko, to on ma seca w Korkach po prostu
Swoją drogą Bors, dzięki za info na gg o tym że spodziewasz się spalenia statku, gdyby nie to pewnie kolejny miesiąc spałabym w błogiej niewiedzy. Buźka ;*
Odchodzac juz od oceny decyzji jednej czy drugiej strony, argumentem na obrone spalonych jest to, ze nawet jakby mial 20 osobowa zaloge to wystarczy umowiona pora wjazdu i opustoszaly statek w tym calym siedliszczu, ktore mialo byc posrod korsarzy pewnym azylem i tak by splonal, chyba ze chlopaki by stali na warcie dzien w dzien, tydzien w tydzien i logowali sie na telefon