Duraz Gund

Forum Logi i Opowieści.
Gruer
Posty: 116
Rejestracja: 09 lis 2011 19:12

Duraz Gund

Post autor: Gruer »

Opowiadanko na dobranoc - jak sobie stary Gruer zdobywanie naszej wymyślonej strażnicy wyobraził :)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Duraz Gund
Idący na czele zbrojnej kolumny krasnolud uśmiechnął się z zadowoleniem słysząc rytmiczne tupanie okutych buciorów na kamiennym trakcie. Krok za krokiem maszerowali by wypełnić wolę Najwyższego Króla, zdeterminowani by osiągnąć swój cel którym była odległa jeszcze o kilka mil strażnica Duraz Gund.
- Kamienna Ręka, mruknął pod nosem Grunbar Ghornsson, że też ci zasrani zielonoskórzy musieli akurat zająć Kamienną Rękę…. Plugawe , śmierdzące i brudne. Orków nienawidził szczerze, jak każdy Khazad dlatego cieszył się na nadchodzący bój. Nic tak nie radowało przodków jak kolejny ścięty orczy łeb – jak to mawiała babka Modira.

Ich oddział, łamacze z Karak Varn, chłop w chłopa na schwał! Dumne spojrzenia, potężne bary, wspaniałe pancerze i determinacja której niejeden mógł pozazdrościć. Jedno czego brakowało to uzupełnień – ciągłe potyczki w tunelach, górskich przełęczach poważnie uszczupliły stan liczebny oddziału. Nic to, przecież każden z nas wart jest setki tych obszarpańców, pomyślał Grunbar z przekonaniem niemal tak silnym że gdyby mierzyć nim wynik bitwy z góry byłaby wygrana. Wiedział jednak że to nie będzie łatwa przeprawa, i to że wódz orczych oddziałów nie należał do idiotów, a co gorsza miał pod swoimi rozkazami oddział czarnych orków który już nie pierwszą krasnoludzką strażnicę zrównał z ziemią.
Splunął przeciągle na ziemię po czym nie odwracając się wydał komendę zatrzymania się.
- Co się dzieje dowódco ? – spytał jeden z oficerów.

- Czekamy na zwiadowców – lada chwila powinni tu przybyć. Nie będę uderzał nie znając szczegółów – dodał pośpiesznie. Rozstaw posterunki Gorrin.
Niewielka grupa lekko odzianych Khazadów pojawiła się wkrótce. Meldunki były optymistyczne: zielonoskórzy nie spodziewali się ataku – nadal znajdowali się w strażnicy ale nie pofatygowali się nawet by naprawić zniszczona taranem bramę. Oddział był spory, jednak to nie martwiło Grunbara. Pośpiesznie kazał małej grupie artylerzystów przygotować działo organkowe i wydał rozkazy. Trakt z tej strony był szeroki jednak wyżej w górach gdzie zmierzali przestrzeń nadająca się do wykorzystania znacznie się zmniejszy. Dobra nasza, zamruczał pod nosem i zapalił fajkę ruszając w drogę.

Górska droga prowadząca w stronę Duraz Gund wiodła między skałami wychodząc na całkiem spory kawał wolnej przestrzeni przed samą strażnicą. Kiedy pierwsze szeregi Khazadów wyłoniły się zza skał wśród orków zapanował niepokój. Co rusz któryś z nich biegł w stronę zabudowań a pozostali zaczęli się chaotycznie zbierać w pobliżu wrót wydając z siebie nerwowe chrząknięcia i warczenie. Powoli, bez zbędnych emocji krasnoludzka piechota utworzyła szyk, niczym rzeka stali wylewająca się na pola podczas gwałtownej powodzi ustawiły się żelazne szeregi stawiając mur tarcz i ściskając potężne topory i młoty bojowe. Grunbar spojrzał z zadowoleniem na oddział, a zwłaszcza na stojące w środku formacji działo. Niezależnie od tego jak bardzo cieszyła go walka wręcz doceniał walory wynalazków jakimi gildia inżynierów od lat wspomagała khazadzkie wojska. A ten szczególny model który dostarczono tuz przed wyprawą wyglądał wyjątkowo efektywnie. Jego spojrzenie powędrowało w kierunku wylewającej się ze strażnicy masy orków. „Zaczyna się” – pomyślał z zadowoleniem i zajmując miejsce w szeregu krzyknął w kierunku oddziałów: „ Szykować się! Komitet powitalny już zmierza ku nam!”

Lufy działa plunęły ogniem wyrzucając grad pocisków w stronę biegnących orków siecząc ich ciała niczym grad przebija liście, łamiąc je i miażdżąc. Odpadające fragmenty ciał i fala płynącej posoki wstrząsnęły nacierającym wrogiem. Jednak masa i napór tylnich szeregów nie pozwoliły cofnąć się biegnącym z przodu, a huk bitewnych wystrzałów i odór posoki zdawał się działać na zielonoskórą zbieraninę niczym widok delikatnie pulsujących żył pod bladą skórą dziewczęcia na krwiopijcę z Sylvanii.

Zderzyli się niczym taran walący z całą swą siła we wrota, jednak stojąca w szyku krasnoludzka piechota była niczym granitowy mur którego powalić nie sposób. Khazadzkie topory i tarcze wraz z dyscypliną oddziału oparły się pierwszemu impetowi, a teraz krok po kroku zaczęły przesuwać się naprzód. Ryk, warczenie, krzyki , uderzenia i jęki – melodia pola bitwy pomyślał Grunbar po czym zamaszystym cięciem odciął łapę wielkiego orka a gwałtownym uderzeniem tarczy rozłupał czaszkę kolejnego. Napór nieco zelżał a co raz któryś z orków odbiegał w stronę strażnicy. Po kilku chwilach przedpole zasłane było masą ciał, kompletnych i niekoniecznie a pozostali przy życiu orkowie schronili się za bramą ustawiając barykady ze wszystkiego co wpadło im w łapska i nerwowo czekali na kolejny krok krasnoludów.
- Naprzód! – ryknął wściekle Grunbar patrząc przekrwionymi oczami na nieruchome ciało Gorrina. Właściwie rozpoznał go po pancerzu bo twarzy swojego oficera rozpoznać już nie mógł jako ze orcza maczuga zrobiła z niej krwawą miazgę a nabite w nią kolce wyrwały fragmenty czaszki odsłaniając kawałki mózgu.
Ruszyli zwarci i gotowi do ostatecznego ciosu lecz wiedzieli ze o każdy cal warowni walka będzie zażarta. Krok po kroku, każdy cios przybliżał ich do głównego placu strażnicy na którym dostrzegli górujące nad innymi świńskimi ryjami (jak miał w zwyczaju nazywać orki) ogromne bydle z ogromnym toporem. Bamgor Krzywopysk – ten drań który ostatnio nam się wymknął. No cóż – pora to zakończyć – albo my albo on.
Dalej! Jeszcze! – krzyknął rozglądając się szybko. Orki w większości albo uciekły albo kłębiły się przy swoim dowódcy który kręcąc młyńce swą potężną bronią robił prawdziwy pogrom w krasnoludzkich szeregach. 'Dość już tego', Grunbar opuścił wyszczerbiony topór i ścisnął trzon bojowego młota ruszając w kierunku bestii.

Starcie było krótkie i brutalne. Szybko, zbijając tarczą topór orka khazadzki dowódca obuchem zmiażdżył mu kolano. Rycząc jak ranny niedźwiedź i tocząc pianę z pyska Bamgor przewrócił się z łoskotem na wybrukowaną część placu strażnicy. Młot uniósł się raz jeszcze, a siła uderzenia wytłukła resztki życia z orczego cielska. Okrzyk tryumfu wydobył się z Khazadzkich gardeł i zabrzmiał głośno wśród górskich szczytów.

- Meldować! – Grunbar rzucił szybko rozkaz.
- 73 zabitych po naszej stroni, ranni jakoś się z tego wyliżą ale część nieprędko do nas wróci. Orczych cielsk naliczyliśmy 467, a i trochę zdążyło zwiać.

Pokiwał powoli i odwrócił się w stronę placu przed bramą na którym właśnie w tej chwili lądował zwiadowczy żyrokopter. Ściągając gogle z oczu pilot wyskoczył i pognał ku niemu.
- Chaos ruszył z północy a pojedyncze oddziały widziane były już także w górach! Dowódco szykujcie warownie! Czasu jest niewiele lecz grupa inżynieryjna i budowniczy ruszą tu czym prędzej by wspomóc wasze działania i przygotować obronę.
Z piwniczek warowni wytoczono ocalałe beczułki Bugmana – jakim cudem się uchowały nie wiadomo ale aromat piwa zdecydowanie podziałał dobrze na przetrzebiony kolejny raz oddział. Przybyły posiłki, a ciała poległych khazadów odesłano wozami na godny pochówek do twierdzy. Czekali na to co nadejść musiało, bo przecież chaos nie zostawiał niczego na swojej drodze, tylko ziemie i ogień.
Ale tej ziemi łatwo psubraty nie zdobędziecie- mruknął Grunbar ponuro nieco głośniej niż zamierzał komentując kłębiące się myśli.
- Aye! Usłyszał za sobą. Obrócił się patrząc na trzech najpaskudniejszych krasnoludów jakich w życiu widział. Ahh czerwone czuby i to szaleństwo w oczach – pomyślał.
Największy z przybyłych ścisnął wielki bojowy młot w mocarnych łapskach dodając chrapliwym głosem „Szykuje siem tu niezła rozpirducha tośmy przyszli wam w tyjże nieco pomóc!” Pozostali zarechotali a Grunbar skinął głową. „Rozpirducha to dobre słowo” pomyślał pociągając kolejny haust bugmańskiego.
Ostatnio zmieniony 16 lut 2017 23:07 przez Gruer, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Sesill
Posty: 45
Rejestracja: 03 kwie 2015 04:33

Re: Duraz Gund

Post autor: Sesill »

Bardzo fajnie się czyta. Plus za wykorzystanie nie do końca arkowej rzeczywistości co było dość zaskakujące acz pozytywne. :-)
Exp? Po co nam exp? Przecież możemy erpegować! ;)
Sesill Vogel, Biedna Sierota, Ta Ktora Przynosi Swiatu Owoce, kobieta.
Awatar użytkownika
Ysar
Posty: 148
Rejestracja: 14 lis 2016 08:29

Re: Duraz Gund

Post autor: Ysar »

Jak dla mnie bardzo arkowa. I faktycznie wprowadza w klimat wymyślonej strażnicy ;) Lobbing pisarski for the win no i więcej chętnie poczytam.
Awatar użytkownika
Sesill
Posty: 45
Rejestracja: 03 kwie 2015 04:33

Re: Duraz Gund

Post autor: Sesill »

Pisząc, że nie do końca arkowa miałam na myśli rozwój technologii. :-)
Exp? Po co nam exp? Przecież możemy erpegować! ;)
Sesill Vogel, Biedna Sierota, Ta Ktora Przynosi Swiatu Owoce, kobieta.
Awatar użytkownika
Ysar
Posty: 148
Rejestracja: 14 lis 2016 08:29

Re: Duraz Gund

Post autor: Ysar »

Ech te działa. Najlepiej nulnijskie. Marzenie :D
Vayneela
Posty: 159
Rejestracja: 20 lip 2009 19:56

Re: Duraz Gund

Post autor: Vayneela »

Przeczytane z przyjemnością. :)
ODPOWIEDZ