Samotność wojownika

Forum Logi i Opowieści.
Awatar użytkownika
Molu
Posty: 202
Rejestracja: 19 gru 2009 23:27

Samotność wojownika

Post autor: Molu »

Otwieram oczy - już świta.
Nie wypocząłem, ale trzeba ponownie wstać. Tak po prawdzie, to nie czułem się wypoczęty i odprężony od kiedy...

Nie myśl o tym! To już przeszłość. Skup się na teraźniejszości. Wrogowie Kniei wciąż rosną w siłę. Nie powstrzymasz ich, ale może uda Ci się ich spowolnić.

Szybkie zebranie ekwipunku. Bronie, zbroja, hełm. Ehh... Kiedyś nie potrzebowałem stali do ochrony...

Stop! Nie ma już "kiedyś". Jest tu i teraz. Ruszaj.

Zastawa. Finta. Cios z obrotu. Kolejny łeb ungora w piach. Zbicie ciosu. Cięcie przez nogi. Dobicie wyjącego wroga. To już ostatni. Na pewno przyjdą nowi, ale będą ostrożniej i wolniej podchodzić w kierunku Lasu Świtania Świata. To da mi więcej czasu, żeby ich zabić. To da więcej czasu Loren.
Krople posoki spływają z ostrzy. Nie warto ich wycierać - zaraz znowu zabrudzą się juchą. Po chwili jednak nawyki robią swoje - oczyszczone bronie lądują w pochwach.

Walka. Nędzna namiastka Tańca. Bez gracji, bez piękna. Zwykłe machanie mieczem, trenowane przez lata i kilka wyuczonych odruchów i sztuczek. Jest to niczym w porównaniu z nawałnicą wirującej śmierci. Z pieśnią na ustach, z dźwiękiem przenikającym swym drżeniem całe ciało. Z ekstazą. Czasy, kiedy wraz z innymi, którzy czuli to samo wirowaliśmy w nieśmiertelnym tańcu. Byliśmy niepokonani. Byliśmy wybrańcami Pierwszego. Byliśmy przedłużeniem jego ramienia.

A teraz? Sabe jako jedyna jeszcze czasem budzi się z letargu. Najwierniejszy towarzysz broni jakiego miałem... Część Trupy zasnęła. Być może na zawsze. Niektórzy - jak Hakatri - wybrali śmierć, nie mogąc znieść życia bez bliskiej obecności Adamnana. Ale nie to było najgorsze. Czułem, że tracę resztki zmysłów, kiedy własne dziecko, krew z mojej krwi - zwróciło się w stronę mrocznych bożków i oddało się w ich władzę oszalałe z bólu po stracie. Auglenn potrzebowała czegoś, co wypełniłoby pustkę w sercu. Ale chaos? Omamił ją tak, że uwierzyła, że to wciąż Pan Tańca do niej przemawia. A ja nie potrafiłem temu zapobiec ani uwolnić jej od tej ułudy.

Przestań się nad sobą rozczulać. Dotarłeś do jakiegoś zagajnika. W okolicy ślady zielonoskórych - czas na walkę!

Wyćwiczonym ruchem dobywam broni. Przemykam przez gęstwinę. Są! Czarny ork, nieświadomy tego co za chwilę go czeka. Pokazuję zęby w ponurym grymasie, po czym ruszam ku niemu, wykrzykując swój gniew. Zbicie broni przeciwnika i cięcie. Tryska krew, gdy od silnego ciosu prawie odpada mu ramię. I cios łaski zdejmujący łeb z ramion.
Ruszam dalej w kierunku jaskiń. Może znajdę tam większe wyzwanie.

(...)

Trzepot skrzydeł nade mną. Odruchowo rzucam się do przodu i wstaję odwrócony w kierunku nowego zagrożenia. Po chwili przychodzi delikatne odprężenie, a czerwona mgiełka szału opuszcza mój wzrok. To tylko ptak. Jeden z tych lotnych posłańców. Do nóżki ma przyczepiony pojemnik z wiadomością.
Rozglądam się - jeszcze chwilę temu to było leże trolla. Odsuwam się od jego truchła, żeby złapać chwilę oddechu i odczytać wiadomość. Zaproszenie na jakąś uroczystość w Loren i prośba o chwilę rozmowy - podpisano Thaess. Marszczę czoło próbując się skupić. Smagła skóra, długie, bursztynowe loki. Młoda. Ładna.
W porządku, mogę z grzeczności wysłuchać. I tak przydałby się odpoczynek i czas na dokładniejsze opatrzenie ran. Tymczasem przewiązuję ramię chustą, żeby się nie wykrwawić i ruszam ku pobliskiemu namiotowi Kompanii Gryfa.

(...)

Asrai... Różnie nam się układało w przeszłości. Ale w obliczu ostatnich nieszczęść to oni dali mi dom. Oparcie. Bezpieczny kąt do odpoczynku w przerwach od nieustannej walki. Gdyby nie to - nie wiem co stałoby się ze mną.
Ale uczty? Zabawy przy ognisku? To nie dla mnie. Ja będę walczył, żebyście Wy mogli się bawić bezpiecznie.
Mieszkam wśród Leśnych Elfów, a mimo wszystko stoję w cieniu. Na uboczu. Nie chcę się zbliżać do nich. Bliskość prowadzi do bólu, kiedy następuje strata. A ja nie wiem ile jeszcze go zniosę.
Przyszła. Patrzy na mnie nieśmiało. Może się mnie boi? W dawnych czasach zabrałbym ją na jedną z polanek w Kniei i...

Nie! Wszyscy, którzy byli Ci bliscy już nie żyją. Takie uczucia są pułapką.

Przez chwilę nie słuchałem co mówiła. Uśmiecham się profilaktycznie - może trochę sztucznie, ale tego nie rozpozna nikt, kto mnie dobrze nie zna. Zdaje się, że pyta o to, czy zjawię się kiedy spotkają się wspólnie przy ognisku.
Co jej odpowiedzieć? Jest taka młoda. Czy zrozumie?

Odejdź. Nie chcesz widzieć zawodu i smutku w tych pięknych, srebrnych oczach. Rany opatrzone - wracaj do walki.

Potrząsam dziko głową, nie wydając żadnego dźwięku. Wstaje bez słowa i wychodzę. Chwilę później przy trakcie zatrzymuję się i nienawykłą do pióra dłonią kreślę kilka słów o tym co czuję. I o tym, że nie zjawię się. Wysyłam posłańca, a sam ruszam dalej na wschód.

(...)

Potyczki z kolejnymi stworami chaosu na wypalonym pustkowiu przyniosły kilka chwil zapomnienia. Przelana krew sprawia, że nie myślę o przeszłości, ani przyszłości. Skupienie na tej chwili. Niczego nie było wcześniej. Niczego już nie będzie. Jest tylko "teraz".
A może by tak przestać się bronić? Nie ruszyć się w obliczu ataku wroga? Zakończyć to na zawsze? Trwam, mimo ze Trupy juz nie ma, a glos Adamnana zamilkł i nie wiem czy jeszcze kiedyś go usłyszę. Ból ustałby nareszcie. Mógłbym odpocząć.

Rusz się! Nie możesz się poddać. Jeszcze nie nadszedł Twój czas.

Wróg szarżuje - biegnę i w ostatniej chwili robię salto nad nim...
Uhhh... Coś poszło nie tak... Obciążony zbroją nie daję rady wybić się dostatecznie wysoko. Uderzenie rozpędzonego zwierzoczłeka odbiera mi dech z płuc. Szabla zgrzyta na kółkach kolczugi, na szczęście zbroja wytrzymuje. Padam w piach, a on na mnie. Topór wypada z dłoni. W ostatniej chwili nadstawiam miecz - ostrze wchodzi aż po rękojeść, przebijając padającego przeciwnika na wylot.
Ciężko wygrzebuję się spod ciała, obolały i posiniaczony. Na szczęście nikt nie widział mojej nieudolności. Odwracam się i odchodzę, szukając kolejnej zdobyczy.

Byłem Pieśniarzem Klingi, Tancerzem z Trupy Adamnana.
Kim jestem teraz?
Wypaloną skorupą elfa, którą trzyma przy życiu tylko obowiązek, by trwać na straży Lasu Świtania Świata. By wrogowie nie znaleźli dostępu do serca Kniei.
Zginam sie pod ciężarem niezliczonych nieszczęść i boje sie, że w każdej chwili mogę pęknąć. Ale wciąż trwam. Jak długo zdołam. Bo tylko walka już mi pozostała.
Tylko o sprawach, które nas zupełnie nie interesują, możemy wydać rzeczywiście bezstronną opinię, co niewątpliwie jest powodem tego, że opinia bezstronna jest zawsze absolutnie bezwartościowa.
Crer
Posty: 204
Rejestracja: 03 sty 2015 09:09

Re: Samotność wojownika

Post autor: Crer »

Naprawde swietne. Postac Molu to prawdziwa legenda, dobrze zajrzec co sie dzieje w jej glowe. Co sie dzieje w glowach bylych TW.

Molu, dawaj wiecej!
Luinarienn
Posty: 22
Rejestracja: 02 cze 2013 11:20

Re: Samotność wojownika

Post autor: Luinarienn »

Cudne! Dawaj wiecej!
Hasandara
Posty: 20
Rejestracja: 19 maja 2010 02:40

Re: Samotność wojownika

Post autor: Hasandara »

Smutno mi :( Mnie nie zabieraleś na polanke :P
Awatar użytkownika
Fuggazi
Posty: 162
Rejestracja: 13 maja 2010 12:48

Re: Samotność wojownika

Post autor: Fuggazi »

ZA-JE-BI-STE!

Prawdziwa opowieść o jednym z dinozaurów Arkadii. Świetnie napisane i trzymające się bardzo realiów świata.

P.S.
Też mi brakuje Tancerzy - mimo, że otarłem się o nich raz kiedyś jeszcze jako żółtek, to spotkanie wryło mi się głęboko w pamięć i chyba było jednym z najbardziej niesamowitych przeżyć.
Co to jest Chaos? To jest Ład, który zniszczo­no przy Stworze­niu Świata.
S.J. Lec
Hasandara
Posty: 20
Rejestracja: 19 maja 2010 02:40

Re: Samotność wojownika

Post autor: Hasandara »

"Co to jest Chaos? To jest Ład, który zniszczo­no przy Stworze­niu Świata.
S.J. Lec"

Spieszę pomóc: Centrum Hierarchii Astralnej Obecnie Samodzielne

Baaaam! Tw bylo spoko, ale wkurwiali :D
Ostatnio zmieniony 17 sty 2017 19:37 przez Hasandara, łącznie zmieniany 1 raz.
Goldwin
Posty: 1
Rejestracja: 27 lut 2009 00:23
Lokalizacja:

Re: Samotność wojownika

Post autor: Goldwin »

To już jest koniec
Nie ma już nic
Wypalone pole
Na nim suchy krzew
Targany mrocznymi wiatrami
Tęsknie wypatruje kropli deszczu
Usychając traci nadzieję
Życie obok przemija
Czas...
Czas jest wrogiem
Nadchodzi koniec
I nie ma już nic
Tylko wiatr na pustyni życia.

Tak mi się skojarzyło :)
Awatar użytkownika
Thaess
Posty: 12
Rejestracja: 25 sty 2016 09:40

Re: Samotność wojownika

Post autor: Thaess »

Molu,
Naprawde wyjątkowe, poruszyło czułą strunę i wyobrażnię.
Napisz koniecznie nastepna opowieść :)
Wszystko wraca...wcześniej czy później.
Awatar użytkownika
Usul
Posty: 43
Rejestracja: 28 maja 2014 18:47

Re: Samotność wojownika

Post autor: Usul »

Tez bardzo chetnie poczytalbym wiecej. Trzymam kciuki, ze pojawi sie kolejne opowiadanie :)
Ysar

Re: Samotność wojownika

Post autor: Ysar »

Świetne, więcej poproszę!
ODPOWIEDZ